Czy inwestorzy nie lubią Polski?
Złośliwi uważają już, że polski rynek jest obecnie tak słaby, że szoruje po dnie i niżej się już nie da. Fatalna sytuacja PLN nie poprawiła się nawet przez słabość dolara. Polska giełda również nie napawa optymizmem.
Niespodziewana korekta na rynkach
Wczoraj ku zaskoczeniu wielu inwestorów w godzinach popołudniowych byliśmy świadkami osłabiania się dolara względem euro o około 2 centy. Patrząc na inne pary walutowe, jest to wynik raczej sygnałów od strony dolara niż euro. Wynika to z tego, że dolar tracił również względem innych głównych walut. Wczorajsze wystąpienie Jerome’a Powella było wydarzeniem, na które wielu inwestorów czekało. Sporym zawodem była zapowiedź, że nie będzie on komentował polityki monetarnej. Najwyraźniej inwestorzy uznali, że nie ma zatem podstaw by kontynuować ruch umacniający dolara względem euro i przyszedł czas na realizację zysków. Odbicie o dwa centy to 40% ruchu z ostatniego półtora tygodnia. Jest to zatem wartość, która w przypadku takich korekt nie powinna być uznawana za nic niestandardowego. Nie wyklucza to oczywiście kontynuacji ruchu w dół dzisiaj.
Słabość dolara nie pomogła złotemu
Wygląda na to, że inwestorzy przestali wierzyć w polskiego złotego. Zwyczajowo słabość dolara pomagała polskiej walucie. Teraz jednak odbicie widzieliśmy realnie tylko na parze dolar-złoty. Na pozostałych były to raczej drobne dostosowania, które szybko zostały zmiecione. O tym jak duże problemy ma polska waluta najlepiej świadczy fakt, że jeszcze we wtorek euro było 10 groszy tańsze niż obecnie. Tak w ciągu niecałych 48 godzin euro podrożało z 4,76 zł na 4,86 zł. Rozmawiamy o walucie, z którą złoty jest silnie powiązany. Na słabość złotego wpływa obecnie dodatkowy czynnik ryzyka kolejnej ofensywy rosyjskiej. Na razie nie są znane morale nowych rekrutów, ale wielu analityków wskazuje, że mogą być jednak wyższe niż wynika z internetowych memów.
Giełdy szukają dna
Rosnące stopy procentowe powodują, że indeksy giełdowe szukają co kilka dni nowego dna. Nie dotyczy to co prawda, tylko polskiego parkietu. W przypadku polskiego WIG20 ostatnio w mediach króluje określenie, że znowu toczymy bitwę pod Grunwaldem. Jest to nawiązanie do poziomu 1410 punktów. Należy pamiętać, że jeszcze niecały rok temu index miał wartość 2500 punktów. Oznacza to ponad 40% przecenę od szczytów. Lepiej skalę problemu oddaje fakt, że WIG20 przez ostatnie 10 lat był tylko w pojedyncze dni niżej niż obecnie. Z kolei w przypadku zachodnich indeksów przez zdecydowaną większość ostatniej dekady były niżej niż obecnie co pokazuje dobitnie brak zaufania do naszych spółek. Dociskanie ich podatkiem od nadmiarowych zysków tylko pogłębia problemy.
Maciej Przygórzewski – główny analityk w InternetowyKantor.pl
Last Updated on 8 października, 2022 by Valeriia Honcharuk