
Raport TLP: praktyki stosowane przez zleceniodawców coraz częściej przypominają ekonomiczny dyktat
Większość przewoźników w Polsce nie negocjuje kontraktów – tylko je podpisuje, nawet jeśli zawierają skrajnie niesprawiedliwe, a nawet nielegalne zapisy – wynika z ankiety opublikowanej przez Związek Pracodawców Transport i Logistyka Polska (TLP).
Podczas konferencji prasowej „Przewoźnik na łasce kontrahenta – szokujący raport TLP o przemocy kontraktowej w transporcie” Związek Pracodawców Transport i Logistyka Polska przedstawił wyniki ankiety o polskiej branży transportowej. W badaniu udział wzięły firmy z całej Polski, realizujące przewozy krajowe i międzynarodowe.
Wyniki pokazują brutalną prawdę: polska branża transportowa coraz częściej funkcjonuje w warunkach gospodarczej przemocy, gdzie przewoźnik – zamiast być partnerem – staje się stroną podporządkowaną, bez realnego wpływu na warunki współpracy. To nie jest już nierównowaga – to systemowe nadużycie, które niszczy fundamenty rynku i bezpieczeństwo całego łańcucha dostaw – komentuje Maciej Wroński, prezes TLP.
95 proc. ankietowanych wskazuje, że treść umów lub zleceń przewozowych zawiera zapisy jawnie niekorzystne lub krzywdzące dla przewoźnika. Mowa m.in. o nierównym rozłożeniu obowiązków, odpowiedzialności czy kar, a także o pomijaniu interesu przewoźnika w całym procesie współpracy.
88 proc. firm deklaruje, że nie ma realnego wpływu na treść kontraktu. Dokumenty są jednostronne, przesyłane przez zleceniodawców i traktowane jako „niepodlegające negocjacji”. To oznacza, że przewoźnik nie ma szansy zadbać o własne bezpieczeństwo biznesowe – musi podpisać, by „nie stracić zlecenia”.
Trzy czwarte ankietowanych przewoźników wskazuje, że przewoźnicy i ich kierowcy są obciążani dodatkowymi obowiązkami, wykraczającymi poza usługę transportu: załadunkiem, rozładunkiem czy obsługą należącego do kontrahenta wózka widłowego – mówi Beata Gorczyca, dyrektor ds. komunikacji TLP.
Ponad 56 proc. firm potwierdza w ankiecie, że w umowach występują kary umowne nakładane za każde opóźnienie, nawet jeśli wynika ono z winy klienta, warunków na drodze, przestoju w załadunku czy sytuacji losowej np. awarii, wypadku czy kontroli granicznej.
To oznacza, według autorów raportu, że przewoźnik może być ukarany nawet wtedy, gdy zrobił wszystko zgodnie z umową i przepisami.
Ponad 60 proc. firm spotkało się z zapisami o karach umownych przekraczających wartość zlecenia. A to znaczy, że przewoźnik może nie tylko nie otrzymać wynagrodzenia za wykonaną usługę, ale także zostanie zmuszony do dołożenia do tej usługi – zapłaty dodatkowej kwoty na rzecz swojego kontrahenta – tłumaczy Maciej Wroński. – W skrajnych przypadkach jedna nieprzewidziana sytuacja może zniszczyć małą firmę, zwłaszcza przy niewielkich marżach i rosnących kosztach – dodaje.
Jak wynika z ankiet TLP prawie połowa przewoźników ma do czynienia z sytuacją, w której nadawca, załadowca lub odbiorca, nie ponoszą odpowiedzialności za błędy i zaniedbania, które wywołały szkody po stronie przewoźnika. Kontrahenci przewoźników nie ponoszą także odpowiedzialności za naruszenia zasad i warunków przewozu drogowego, do których doszło z ich winy. W efekcie cała odpowiedzialność za transport, dokumentację, czas, skutki opóźnień oraz za ewentualne naruszenia spada na jedną stronę – przewoźnika. Na pytanie o przyczyny tej patologii przewoźnicy nie mają wątpliwości: 59 proc. wskazuje zleceniodawców, którzy wykorzystują swoją przewagę rynkową i presję czasu, 38 proc. twierdzi, że odpowiedzialność leży po obu stronach, ale wynika to z braku realnej alternatywy, 2 proc. respondentów sądzi, że winni są sami przewoźnicy – ci, którzy godzą się na wszystko „byle jechać”.
Zarówno TLP, jak i eksperci branżowi ostrzegają, że obecna sytuacja prowadzi do głębokich naruszeń prawa oraz degeneracji całej branży transportowej. Według prezesa TLP branża transportowa działa w warunkach chronicznej nierównowagi kontraktowej. Zjawiska patologiczne są normą, a nie są wyjątkiem. Niekorzystne zapisy umowne mogą wpływać nie tylko na finanse, ale na bezpieczeństwo, rentowność i stabilność rynku. Brak reakcji ustawodawcy i branżowej mobilizacji może oznaczać, że ta sytuacja będzie się jeszcze pogarszać.
Nie mamy już do czynienia z „twardym biznesem”. To czysta przemoc gospodarcza, która dotyka setek tysięcy kierowców i przedsiębiorców. Branża, opinia publiczna i władze państwowe nie mogą już dłużej milczeć i udawać, że nic się nie dzieje. Czas na przeciwdziałanie tej patologii – apeluje Maciej Wroński.
Link do raportu TLP.
Przeczytaj również: Eksperci: pojazdy autonomiczne zwiększą bezpieczeństwo na drogach i ograniczą wykluczenie komunikacyjne
Źródło informacji: pap-mediaroom.pl
Last Updated on 18 czerwca, 2025 by Samir Malki