Od smartfonów do neuronów. Rozmowa z Danielem Dziewitem, terapeutą uzależnień.
Podczas jednego ze spotkań klubowych powzięliśmy zamysł, aby poruszyć zagadnienie dotyczące nowoczesnych technologii. Prelekcję pt. „Od neuronów do smartfonów, czyli od zaburzenia do uzależnienia” na ostatnim spotkaniu klubowym minionego roku wygłosił Daniel Dziewit, autor m.in. „papierowego” smartfona „Homo enter, czyli jak nie zostać złowionym”. Po wystąpieniu porozmawialiśmy z autorem nie tylko na ten temat.
I jak wrażenia z wydarzenia?
Zaskoczony byłem uważnością uczestników i skupieniem z jakim słuchali, tuż pomojej prelekcji odbyłem kilka interesujących rozmów m.in. z producentem smartfonów co samo w sobie było zabawne. Natomiast zasygnalizowane zagadnienia są jedynie dalekim wierzchołkiem, którego na ten moment nie widać.
Jak Twoim zdaniem działa mechanizm uzależnienia od smartfona/komputera u dzieci?
W swojej publikacji powołuję się na badania naukowe z dostępnych źródeł i literatury, którą czytelnik znajdzie na końcu publikacji „książko-smartfona”. Mechanizm jest prosty. Kształtowanie mózgu kończy się w trzeciej dekadzie naszego życia. I ta kończyna, czyli głowa – nigdy tak nie nazywana – jest najwrażliwszą. Odbiera bodźce negatywne jak i pozytywne. Projektanci przeróżnych cyfrowych zabawek tak je konstruują, aby odklejenie się od ekranu było trudne poprzez bodźce oddziałujące na neurony w mózgu. Tylko w Korei Południowej jest już 400 ośrodków detoksykacyjnych dla dzieci i młodzieży od cyfrowej koki.
Czy posadzenie dziecka przed komputerem w celu nauki rzeczywiście spowoduje, że dziecko uzależni się od tego urządzenia?
Zbyt wczesna inicjacja i ssanie cyfrowego smoczka prowadzić może do „niezbędności” bycia w sieci. Big Tech mówi językiem korzyści – to oczywiste. Podobnie jak z setką wódki, kuflem piwa czy psychotropem, lub zakładem bukmacherskim, uzależnienie nie następuje natychmiast. To jest proces w którym jak do tej pory nikt nie określił precyzyjnych granic czyli kiedy mówimy o nawyku, a kiedy o czymś więcej. Nazywam ten moment utratą równowagi. Zatem jeśli dziecko przed nauczaniem zdalnym nie miało zbyt wielu bodźców w sieci, to ten czas spędzony przed komputerem jest jakąś ciekawostką – czymś nowym i to nie działa tak, że nagle potwór wyskoczy z monitora i wciągnie dziecko do środka. „Wyskakujący” z gry może jednak zakłócić jej sen i doprowadzić do zaburzeń, pobudzić lęki, frustrację, poczucie zagubienia itp.
Co radzisz rodzicom, którzy być może już obserwują u swoich dzieci ciągłe domaganie się włączenia komputera celem np. gry?
Niektóre dzieci nawet kopią, płaczą, szantażują lub odgrażają się w momencie próby ograniczenia dostępu do sieci czy danej gry. To jest sygnał, że dziecko zostało skutecznie zmanipulowane i warto pomóc mu ‒ pomimo gniewu – w znalezieniu alternatyw na spędzanie czasu. Przykładem są właściciele wielkich projektów cyfrowych: nieżyjący Steve Jobs, założyciel Twettera i Bloggera – Evan Williams, Lesley Gold – założycielka dużej firmy technologicznej czy wielcy projektanci gier – wprowadzili kategoryczne zakazy i ograniczenia dla swoich dzieci na zasadzie „nie ćpaj własnego towaru”. To oni nie pozwolili swoim dzieciom korzystać z narzędzi, które wymyślili dla dobra ludzkości. Greg Hochmuth, jeden z twórców Instagrama, uświadomił sobie, że buduje maszynę do uzależnień. Niektórzy użytkowani popadają w obsesje.
Miażdżący raport opublikowało Ministerstwo Zdrowia Wielkiej Brytanii uznając Instagrama za najbardziej destrukcyjny portal społecznościowy. Nie spodziewano się, że Big Tech może mieć tak ogromny wpływ na psychikę odbiorców. Dlatego też coraz częściej w Polsce nie którzy mówią o tym głośno i wprowadzają pozytywne zmiany dla siebie, dla otoczenia.
Od czego zacząć zmiany?
Od słowa „nie wiem”, czyli jeśli nie znasz odpowiedzi na jakieś pytanie to nie szukasz natychmiast w sieci odpowiedzi na to pytanie. Jeśli jesz obiad, to jesz obiad. To banalne, proste i nic nie kosztuje. Poza tym warto sięgnąć po takie lektury jak ”Płytki umysł. Jak Internet wpływa na nasz mózg” Nicolasa Carra, czy „Dzieci Ekranu” Nicholasa Kardarasa. Zaznaczam, że oderwanie od internetoiny nie jest prostsze od kokainy.
Daniel Dziewit, terapeuta uzależnień, prowadzi własną praktykę w Warszawie. Ukończył Akademię Logoterapii im. Victora Frankla. Wcześniej pracował w mediach, był redaktorem prasowym, radiowym i telewizyjnym. Napisał kilka książek w tym „Kiedy odchodzą…” i „Homo enter, jak nie zostać złowionym”. Otrzymał nominację do Książki Roku Dziennika Gazety Prawnej (2019). Gościnnie zapraszany w charakterze eksperta w programie „Ocaleni” oraz jako szkoleniowiec, prelegent tam – gdzie jest zapraszany (m.in. Społeczna Akademia Nauk, Collegium Civitas, Urząd Ochrony Danych Osobowych) Gitarzysta w amatorskim zespole dziecięcym i nauczyciel tenisa stołowego. Obecnie pracuje nad serią podcastów Dr Big Tech & Anonimowi Cyfroholicy.
Last Updated on 2 lutego, 2023 by Anastazja Lach