Rynek budowlany – kryzys, którego nie było (ale już jest)

Rynek budowlany – kryzys, którego nie było (ale już jest)

Budownictwo było jedyną branżą, która uniknęła kryzysowego spowolnienia związanego z pandemią – i to jest prawda, w odniesieniu do 2020 roku, a częściowo także 2021. W ubiegłym roku koniunktura zaczęła ulegać zmianie: spowolnił napływ inwestycji, dodatkowo duży popyt na usługi remontowo-budowlane i trudności zaopatrzeniowe doprowadziły do znacznego wzrostu cen materiałów budowlanych. Mniejsze tempo napływu nowych środków na rynek oraz duży wzrost kosztów uderzyły w finanse wielu wykonawców, jak dotychczas firm mniejszych – z sektora MSP. To dlatego po dwóch latach stabilizacji liczba niewypłacalności w budownictwie wystrzeliła aż o +47%. Ryzyko związane ze wzrostem kosztów (nie tylko materiałów, ale także pracy) nie omija także firm większych, zwłaszcza mających w portfelu kontrakty pozyskane w II połowie 2020 – w dołku cenowym, obecnie trudne do realizacji po zakładanych wtedy kosztach.

Prace zrealizowane: niezwaloryzowane (w pełni), opóźnione, nie do końca rozliczone

Istnieją nowe zasady waloryzacji – nowe, gdyż wprowadzone niedawno, jednak wymagające już uzupełnienia. To zmiana na lepsze, ale niestety niewystarczająca i wymagająca pójścia krok naprzód, tak aby wykonawcy mogli realnie dzielić ryzyko wzrostu cen z zamawiającym. Ostatnie podniesienie progu waloryzacji do 10% ( tylko do nowych kontraktów) jest krokiem w dobrym kierunku , teraz czas na szczegóły. Zagrożenia dla rynku niesie także… koniec pandemii – i ustanie wraz z nim regulacji na czas kryzysu, m.in. tych zabezpieczających przed roszczeniami, wstrzymujących ich egzekucję. Uruchomi to możliwość dochodzenia przez zamawiających środków z tytułu wykonywanych prac: zabezpieczeń i rezerw, które i tak w Polsce mają rekordowo długie okresy i wciąż są dodatkowo aneksowane i wydłużane. Ryzyko tych roszczeń jest realne – pomimo braku formalnego lockdownu w budownictwie wiele prac jest opóźnionych m.in. z powodu braku siły roboczej (szacowanego w branży na 100-150 tys. osób) czy pandemicznej izolacji i kwarantanny dotykających pracujących. Rozliczanie kontraktów mogą zablokować także roszczenia sporne, jakie obserwujemy na rynku – ciągłe aneksowanie oddanych już do użytku inwestycji blokuje środki wykonawców na zabezpieczenie (zarówno gotówkę, jak i linie gwarancyjne).

Rynek w blokach startowych

Z inwestycji publicznych najlepiej ma się budowa dróg – GDDKiA korzysta z finansowania budżetowego, ale koleje już nie – muszą czekać na uruchamianie środków unijnych. Co prawda realizowana jest obecnie pula nowych przetargów, szacowana na ok. 6 mld złotych, ale także w związku z tym, że do czasu ich rozliczania powinny już się wyjaśnić kwestie związane z Krajowym Planem Odbudowy, jak i środkami z perspektywy UE na lata 2021-2027. Realny wpływ tych środków na rynek prac kolejowych (poza zaliczkami) odczuwalny więc będzie po minimum roku, czyli w końcu 2022 lub na początku 2023 roku. Ograniczeniu uległ też apetyt inwestycyjny samorządów, w związku z czym pozycja podwykonawców jest obecnie realnie słabsza niż w l. 2017-2019, gdy duża ilość zleceń im sprzyjała. Rynek podwykonawcy powróci w 2023 wraz z nową falą kontraktów. Tymczasem na przełomie 2021/2022 roku wykonawcy notowali obroty nawet o 60% niższe r/r. Sytuacja poprawia się, ale daleka jest od stabilizacji, obroty wykonawców wciąż są o prawie -40% niższe niż średnia dla 2021.

Oczekiwana zmiana zasad gry

Szukające oszczędności samorządy, opóźniające w związku z tym realizację inwestycji, nie będą tego musiały robić dzięki nowej puli środków publicznych. Pomysł dobry, uniezależniający ich wykonanie od funduszy unijnych, mający jednak dużą niewiadomą. Jest nią sposób ich finansowania: samorządy nie otrzymają bowiem bezpośrednio gotówki, a jedynie promesy z BGK, co wydłuży rozliczanie środków wykonawców. To realne utrudnienie, które musi być przez nich brane pod uwagę – ten mechanizm wymaga w jeszcze większym stopniu realnego finansowania tych inwestycji przez samych wykonawców i potencjalne problemy z cash flow przynajmniej części z nich.
Pozytywną, przez wielu wyczekiwaną zmianą ma być certyfikacja wykonawców. Służyć miałaby ona weryfikacji rzeczywistej zdolności do realizacji chociaż części prac w publicznych inwestycjach przez głównego oferenta, i zmniejszeniu tym samym skali zjawiska wykonawców dysponujących jedynie przysłowiowymi „teczkami”. Ma to sprzyjać lepszej (jak zakładają główni beneficjenci, publiczni zamawiający), bardziej terminowej realizacji inwestycji –  gdy nie będą one wykonywane jedynie przez konsorcja podwykonawców, ale część inwestycji wykonywałby jej główny wykonawca. Konsultacje i prace nad tymi rozwiązaniami trwają, nie jest jednak pewne, czy zdążą wejść w życie zgodnie z planami już w 2023 roku, oczekiwanym nowym szczytem inwestycji budowlanych.


Autor:

Euler Hermes

Last Updated on 7 kwietnia, 2022 by Anastazja Lach

Udostępnij
KATEGORIA