Za kilka dni Amerykanie wybiorą swoich kongresmenów i senatorów. Połówkowe wybory w USA mogą mieć duży wpływ na pomoc przekazywaną Ukrainie

Za kilka dni Amerykanie wybiorą swoich kongresmenów i senatorów. Połówkowe wybory w USA mogą mieć duży wpływ na pomoc przekazywaną Ukrainie

8 listopada odbędą się w USA wybory połówkowe, w których stawką jest większość w Senacie i Izbie Reprezentantów. Obecnie rządzą w nich Demokraci, ale Republikanie mają nadzieję na zmianę układu sił. – Ich wygrana będzie oznaczać niemałe kłopoty dla Demokratów, którzy nie będą mogli już tak swobodnie realizować swojej polityki – mówi dr hab. Jarosław Szczepański, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. Jak wskazuje, wygrana Republikanów w zbliżających się wyborach może też oznaczać, że zmieni się dotychczasowa polityka USA wobec Ukrainy. Nie powinna natomiast wpłynąć na polsko-amerykańskie stosunki, dla których większe znaczenie będą mieć zaplanowane na 2024 rok wybory prezydenckie za oceanem.

– Dzisiejsze sondaże dotyczące wyborów do Izby Reprezentantów, czyli izby niższej Kongresu Stanów Zjednoczonych, wskazują, że sytuacja jest właściwie przesądzona. Republikanie, dotychczas mniejszościowa grupa w tej izbie, powinni uzyskać większość mandatów – mówi agencji Newseria Biznes dr hab. Jarosław Szczepański, ekspert Wydziału Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego. – Dużo ciekawsza sytuacja jest w Senacie, gdzie – jak wskazują przedwyborcze sondaże – prawdopodobnie dojdzie do remisu ze wskazaniem na Demokratów. Natomiast Republikanie w Stanach Zjednoczonych często bywają niedoszacowani, wobec tego wszystko jeszcze może się wydarzyć.

8 listopada br. w USA odbędą się połówkowe wybory, określane tak ze względu na to, że przypadają w połowie kadencji prezydenta Joe Bidena. Amerykanie wybiorą w nich m.in. jedną trzecią Senatu i całą Izbę Reprezentantów.

 Zwycięstwo w Izbie Reprezentantów oznacza niemałe kłopoty dla Demokratów, którzy nie będą mogli już tak swobodnie realizować swojej polityki – ocenia politolog z UW.  Politykę w Stanach Zjednoczonych realizuje się za pomocą executive acts, czyli aktów wykonawczych wydawanych przez prezydenta, ale – podobnie jak w innych krajach, w tym również w Polsce – przede wszystkim za pomocą ustawodawstwa zwykłego. Zwycięstwo frakcji republikańskiej w Kongresie oznacza blokowanie tego procesu stanowienia prawa, co uniemożliwi pełną realizację programu politycznego Bidena.

Ekspert wskazuje, że w przypadku wygranej Republikanów dużo łatwiej będzie im również narzucać narrację i prowadzić kampanię przed następnymi wyborami prezydenckimi, które odbędą się w 2024 roku.

– Pytanie też, kogo wystawią w tych wyborach prezydenckich, czy będzie to Trump, czy może ktoś inny mówi Jarosław Szczepański.

Wygrana Republikanów w listopadowych wyborach może też oznaczać, że zmieni się dotychczasowa polityka Stanów Zjednoczonych wobec Ukrainy, która dotąd mogła liczyć na duże wsparcie ze strony administracji Bidena i kolejne pakiety pomocy wojskowej. Część Republikanów chce ograniczenia tego wsparcia i większej koncentracji na wewnętrznych problemach gospodarczych USA. Kevin McCarthy, lider Republikanów w Izbie Reprezentantów, powiedział w połowie października, że nie będzie wystawiania czeków in blanco dla Ukrainy, bo Stanom grozi recesja.

– Zbliżające się wybory sprawią, że ten lider będzie już liderem większości, a nie mniejszości w Izbie Reprezentantów. Narracja izolacjonistyczna frakcji, które chcą, żeby politycy zajęli się przede wszystkim gospodarką amerykańską i sprawami krajowymi, jest dosyć silna i istotniejsza u Republikanów niż Demokratów – podkreśla politolog. – To może oznaczać, że paradoksalnie ci, którzy są wskazywani przez polityków prawicowych w Europie jako sojusznicy za oceanem, mogą sprawić, że Europa straci istotne źródła pomocy w starciu z Rosją na terenach Ukrainy.

Wojna w Ukrainie to jeden z ważniejszych tematów trwającej w Stanach kampanii wyborczej, która jest już na finiszu. Wśród jej najważniejszych wątków przewijają się jednak kwestie wewnętrzne. To m.in. sytuacja gospodarcza, w tym najwyższa od dekad inflacja, dostęp do broni, migracja, a także aborcja (w czerwcu br. Sąd Najwyższy USA unieważnił wyrok w sprawie Roe vs. Wade z lat 70., legalizujący dostęp do aborcji).

 Kwestia migracji to temat tradycyjnie podnoszony przede wszystkim przez Republikanów – mówi Jarosław Szczepański. – Natomiast pozostałe tematy dzielą Amerykanów równo na pół. Ci, którzy zajmują się migracją i kwestiami gospodarczymi, nie za bardzo interesują się posiadaniem broni i aborcją. Na potrzebę zajęcia się przede wszystkim tymi dwoma zagadnieniami, czyli tym, czym zajmuje się w ostatnich tygodniach, a właściwie miesiącach, Sąd Najwyższy USA, wskazują Demokraci. Tam, gdzie wprowadzane są zmiany nie po linii partyjnej Demokratów, tam następuje wyraźny ferment, tak wśród elektoratu, jak i wśród członków partii.

Politolog ocenia, że listopadowe wybory nie będą miały większego przełożenia na relacje między USA i Polską, ponieważ polityka zagraniczna jest prowadzona głównie przez władzę wykonawczą, czyli administrację Joe Bidena. Dlatego tu nie należy się spodziewać większych zmian, nawet po przejęciu Kongresu przez frakcję republikańską. Ważniejsze dla polsko-amerykańskich stosunków będą dopiero kolejne wybory prezydenckie za oceanem, które odbędą się za dwa lata.

– Wydaje mi się, że kroki wyprzedzające polskiego rządu, które prawdopodobnie będą kontynuowane bez względu na to, kto wygra też przyszłoroczne wybory w Polsce – czyli dozbrojenie polskich Sił Zbrojnych, zwiększanie niezależności energetycznej przez budowę instalacji atomowych w Polsce – to jest coś, co cementuje sojusz ze Stanami Zjednoczonymi. Tutaj na zasadzie czystego biznesu i transakcji, jeżeli będziemy mieli wiele powiązań finansowych z przedsiębiorstwami amerykańskimi, to i ich zaangażowanie w Polsce powinno być istotnie większe – ocenia ekspert Uniwersytetu Warszawskiego.


Źródło informacji: biznes.newseria.pl

Last Updated on 7 listopada, 2022 by Anastazja Lach

KATEGORIA
TAGS