Fascynacja technologią zgubiła organizacje
Tak długo, jak nowoczesną produkcją zarządzają świadomi ludzie, nie jest ona zagrożona. Niestety, przez presję na utrzymanie jak najwyższej rentowności zasady Lean czy właściwej organizacji produkcji uległy wypaczeniu, a finansiści i księgowi zaczęli „dłubać” w nich przy pomocy Excela tylko po to, by poprawić wynik finansowy o choćby pół procenta. Czas pandemii obnażył klęskę oszczędności tabelkowych i zweryfikował tych, którzy do rozwoju organizacji podchodzą z wyłączną orientacją na krótkoterminowy zysk. Zachłyśnięcie się nowymi technologiami i jak najwyższymi obrotami pokazało nieprzygotowanie kadr do zarządzania w obliczu gwałtownych zmian.
Silny może więcej?
Jednym z pierwszych objawów było przeniesienie produkcji do fabryk, konkurencyjnych cenowo, ale znajdujących się często na drugim końcu świata – w Chinach, Wietnamie czy na Madagaskarze. Zleceniodawcy produkcji często nie liczyli się z ideą zrównoważonego rozwoju i społecznej odpowiedzialności biznesu czy ochroną środowiska.
Po drugie, globalizacja doprowadziła do tzw. efektu skali. Masowa produkcja w ogromnej fabryce, specjalizującej się w produkowaniu tylko jednego komponentu, sprawiła, że stała się ona najtańszym – a w konsekwencji jedynym – producentem danego elementu na całym świecie.
Trzeci niepokojący objaw, dostrzegalny już wcześniej przed wybuchem epidemii SARS-COV19, to presja „większych” graczy rynkowych w stosunku do mniejszych producentów i brutalne wymuszanie na nich niekorzystnych rozwiązań – długich terminów płatności, globalnych umów czy przesuwania na nich problemów związanych z logistyką w myśl przekonania, że silny ma zawsze rację. W związku z tym wypaczeniu uległa również idea logistyki just in time. Sam osobiście byłem świadkiem sytuacji, w których pod fabryką ustawiały się ogromne kolejki ciężarówek z komponentami do produkcji, których kierowcy byli zmuszeni do czekania na swoją kolej, ponieważ – zgodnie z życzeniem i oczekiwaniami dużego odbiorcy – dostawa musiała odbywać się dokładnie co cztery godziny, bez możliwości pozostawienia towaru w magazynie czy strefie buforowej.
Industry 4.0, czyli nowe koncepcje
Nadejście przemysłu 4.0 z koncepcjami elastyczności, nowymi technologiami i cyfryzacji przyniosło zmianę modeli biznesowych. Do tej pory firmy, które przodowały w innowacyjnej produkcji – z branży lotniczej czy automotive – jedynie próbowały rozwiązań pilotażowych. Warto w tym przypadku przypomnieć casus Elona Muska i podjętej przez niego próby całkowitej robotyzacji fabryki Tesla Motors, która zakończyła się fiaskiem. Nie zmienia to jednak faktu, że robotyzacja i automatyzacja mocno poszły do przodu. Podobnie zresztą jak usługi, których modele biznesowe zostały całkowicie zmienione dzięki rozwojowi mediów społecznościowych i internetu.
Pandemia, która zweryfikowała wszystko
Świat biznesu, stopniowo ewoluujący tak na polu produkcji, jak handlu i usług, funkcjonował prawidłowo mniej więcej do początku ubiegłego roku. Wtedy pojawiła się pandemia COVID-19, która boleśnie zweryfikowała rzeczywistość w niemal każdym jej obszarze. Epidemia koronawirusa spowodowała załamanie się całego światowego łańcucha dostaw. Produkcja stanęła, bo wielu pracowników trafiło na kwarantannę. Ci, którzy mogli, przenieśli się na system pracy zdalnej, ale pojawiły się duże problemy z przygotowaniem do niej i nadzorowaniem ich pracy. Czy komuś się to podobało, czy nie – rządy wprowadziły lockdowny i zamknęły fabryki. Zatrzymały się więc i produkcja, oraz – przez zamknięcie granic administracyjnych – dostawy.
Ten przykład, ale również inne – takie, jak zablokowanie Kanału Sueskiego przez statek, który utknął na mieliźnie i spowodował gigantyczne zakłócenia logistyczne dla Europy czy pożar fabryki mikroprocesorów w Japonii, która była praktycznie jedynym dostawcą tego komponentu – pokazują, jak bardzo wrażliwy i nieprzygotowany na najmniejsze tąpnięcia stał się świat globalnej produkcji.
Odwróciła się również sytuacja niektórych dużych graczy, którzy do tej pory wymuszali na poddostawcach niekorzystne warunki współpracy. Wobec zwiększonego popytu na komponenty elektroniczne ze względu na rozwój IoT (Internetu Rzeczy), nakładającego się na zwiększone zapotrzebowanie na prostą, elektroniczną aparaturę medyczną, taką jak np. pulsoksymetry, poddostawcy przestawili się z produkcji chipów do samochodów na procesory do… lodówek. Taki „bunt” skutkował tym, że jeden z producentów samochodów zamknął na 3 miesiące fabrykę w Turcji z uwagi na brak półprzewodników, niezbędnych do montażu. Przyzwyczajeni do pertraktowania z pozycji siły producenci znaleźli się w trudnym położeniu: przestali dyktować warunki i to oni znaleźli się pod ścianą.
Zawiodła kadra
To, jak boleśnie odczuliśmy pandemię koronawirusa i jak bardzo świat biznesu stał się wrażliwy na choćby najdrobniejsze zmiany, można próbować wytłumaczyć – zawiodła kadra zarządzająca. Nie chodzi o wskazywanie konkretnych firm i konkretnych zarządów, a o nakreślenie pewnego globalnego problemu. Pomimo fascynacji nowoczesnymi technologiami współczesne organizacje nie są i nie były przygotowane od strony ludzkiej i zarządczej do tak gwałtownych zmian rynkowych. Na zmiany, wywołane cyfryzacją, nałożyła się pandemia, która obnażyła brak elastycznego podejścia do zarządzania i koncentrowanie się kadry zarządzającej na krótkoterminowych KPI z poprzedniej epoki.
Zachłyśnięcie się technologiami sprawiło, że wiele organizacji za priorytet postawiło sobie inwestycje w nowe maszyny, a nie zmianę swoich struktur, wizji i strategii – a to przecież kluczowy czynnik dla przygotowania kadry zarządzającej do nowej ery. Rola zespołów, kadr i kapitału ludzkiego w okresie transformacji Przemysłu 4.0 i pandemii jest nie do przecenienia – to od nich zależy, jak w dynamicznych realiach i obliczu nieprzewidzianych zmian poradzi sobie organizacja. Holistyczne spojrzenie na biznes, rozwój nowych metod i stylów zarządzania i wreszcie wykorzystanie nowoczesnych technologii wymagają gruntownego przygotowania. To właśnie tym, wspólnie ze Szkołą Biznesu Politechniki Warszawskiej oraz Kaizen Institute, zajmuje się Instytut Industry 4.0. Na studiach MBA Kaizen Industry 4.0, w Szkole Biznesu Politechniki Warszawskiej chcemy nauczać i uświadamiać, jak należy radzić sobie z rewolucją cyfrową, trwającą w czasie pandemii.
Autor:
Tomasz Haiduk, Prezes Instytutu Industry 4.0, wykładowca programu MBA Kaizen Industry 4.0 w Szkole Biznesu Politechniki Warszawskiej
Last Updated on 1 listopada, 2021 by Redakcja