Sieć Badawcza Łukasiewicz: wydatki na obronność podniosą innowacyjność gospodarki pod warunkiem, że krajowy przemysł zaangażuje polskich inżynierów

Sieć Badawcza Łukasiewicz: wydatki na obronność podniosą innowacyjność gospodarki pod warunkiem, że krajowy przemysł zaangażuje polskich inżynierów

Wzrost nakładów na obronę narodową może podnieść innowacyjność polskiej gospodarki, ale pod jednym warunkiem – diagnozują eksperci Sieci Badawczej Łukasiewicz. „Kluczowe będzie zaangażowanie polskich inżynierów przez rodzimy przemysł, inaczej pieniądze na obronność nie posłużą budowie polskiego komponentu technologicznego” – tłumaczą dr Hubert Cichocki, prezes Łukasiewicza i adiunkt w Szkole Głównej Handlowej i dr Marcin Wroński, główny ekonomista organizacji, związany z SGH oraz Uniwersytetem Harvarda.

PAP MediaRoom: W jakim celu Łukasiewicz analizuje polskie wydatki na zbrojenia?

Hubert Cichocki: Bardzo zależy nam na tym, aby wprowadzać ten temat do debaty publicznej. W Stanach Zjednoczonych czy Francji na porządku dziennym jest dyskusja dotycząca tego, ile i na jakie projekty wydajemy jako społeczeństwo. Ludzie się o to spierają. W Polsce słyszymy tylko nawoływanie różnych biurokracji o dodatkowe pieniądze budżetowe, bez głębszej refleksji, jak te wydatki są realizowane. A przecież nie są wydawane dobrze, jeśli nie widać ich efektów. Między 2015 a 2023 rokiem zwiększyliśmy wydatki na badania dwukrotnie, a poziom innowacyjności gospodarki się nie zmienił. Dane są tutaj bezlitosne.

PAP MediaRoom: Rosnące inwestycje w obronność to obciążenie czy szansa dla polskiej gospodarki?

Marcin Wroński: Wydatki zbrojeniowe to szansa na wsparcie rozwoju gospodarczego oraz innowacyjności, również w gospodarce cywilnej – tak wynika z licznych badań. Jednakże, aby te wydatki zbrojeniowe przełożyły się na koniunkturę oraz innowacyjność, konieczne jest, żeby w realizacji zamówień zbrojeniowych w dużym stopniu uczestniczyły podmioty krajowe.

PAP MediaRoom: Jak to wygląda dziś?

Marcin Wroński: Obecnie blisko 80 proc. zamówień zbrojeniowych z państw UE trafia do gospodarek pozaunijnych, przede wszystkim Stanów Zjednoczonych.

W nadzwyczajnej sytuacji, z jaką mieliśmy do czynienia w 2022 roku, zwiększenie importu uzbrojenia było prawdopodobnie racjonalne, bo nie mogliśmy go wyprodukować. Ale teraz, zgodnie z zapowiedziami rządu, mamy przed sobą dekadę, w której wydatki zbrojeniowe mają utrzymywać się na podwyższonym poziomie. Jeżeli mówimy o takim poziomie jak dzisiaj, to znaczy, że na obronność wydamy ok. 1,9 biliona zł.

Dzisiaj Polska jest największym importerem uzbrojenia w NATO i stopniowo powinniśmy coraz większą część zamówień realizować w kraju. Wtedy wydatki na zbrojenia będą przekładać się na rozwój naszej gospodarki oraz innowacyjności.

PAP MediaRoom: Jak dużo z tych pieniędzy powinno trafić do nauki? Co mówią doświadczenia innych krajów?

Hubert Cichocki: W Stanach Zjednoczonych na każde 10 dolarów przeznaczonych na wydatki zbrojeniowe, jeden dolar jest przeznaczany na badania i rozwój. We Francji to 50 eurocentów z 10 euro. Osiągnięcie poziomu amerykańskiego jest małe prawdopodobne, ponieważ struktura naszych zakupów zakłada – i nie jest to nic dziwnego – transfer technologii z zagranicy, podczas gdy w USA zlokalizowani są producenci sprzętu wojskowego.

Zadaniem realnym – choć ambitnym – jest, moim zdaniem, osiągnięcie pułapu francuskiego. W takiej sytuacji mówilibyśmy o dodatkowych 90 miliardach złotych na badania i rozwój, które mogłyby zostać wydane w polskich organizacjach w perspektywie najbliższej dekady.

Marcin Wroński: Skoro te pieniądze już wydajemy, to warto przyjąć strategię, która pozwoli nam wydać je tak, aby wspierać rozwój polskiej i unijnej gospodarki. Badania na grupie państw OECD wskazują, że wzrost nakładów B+R w obronności o 10 proc. przekłada się na analogiczny wzrost w innych dziedzinach gospodarki o 5 proc. A co do bardziej szczegółowych danych, zachęcamy do lektury raportu.

PAP MediaRoom: Czy można powiedzieć, że przemysł obronny napędza innowację?

Marcin Wroński: Inwestycje w obronność przekładają się na wyższą innowacyjność przemysłu zbrojeniowego, a potem te innowacje przepływają do reszty gospodarki. To nie zadzieje się samo. Badania dotyczące wydatków na zakupy uzbrojenia Europy Środkowo-Wschodniej wskazały, że inwestycje w modernizacji armii w niewielkim stopniu przekładały się na koniunkturę gospodarczą.

Powód: te inwestycje miały przede wszystkim postać importu, czyli wydatki na uzbrojenie naszego regionu nakręcały innowacyjność innych gospodarek. Inaczej niż w przypadku amerykańskim, gdzie historycznie wydatki na zbrojenia są kołem zamachowym jednej z najpotężniejszych gospodarek w historii.

PAP MediaRoom: Czyli nasz import jest na zbyt wysokim poziomie?

Marcin Wroński: Jesteśmy największym importerem uzbrojenia w NATO oraz Unii Europejskiej: Polska odpowiada za 4 proc. wydatków na zakupy uzbrojenia NATO i za 16 proc. importu uzbrojenia w NATO. Większość naszego wzrostu wydatków przekłada się jednak na import.

Hubert Cichocki: Jeżeli będziemy przeznaczać przez najbliższą dekadę znacząco więcej pieniędzy na obronność, to należy zastanawiać się, jak wykorzystać sensownie te inwestycje, żeby wspierały innowacyjność i krajowe firmy.

PAP MediaRoom: Dlaczego tyle kupujemy, a nie tworzymy sami? Biurokracja?

Hubert Cichocki: Problem z produkcją uzbrojenia ma cała Europa. Nawet Niemcy czy Francja, liderzy przemysłu zbrojeniowego Unii Europejskiej, mają saldo handlowe w ramach uzbrojenia zbliżone do zera.

Trzeba też powiedzieć wprost, że to nie jest tak, że mamy jakieś szczególne blokady regulacyjne. Dla przykładu, usługi badawczo-rozwojowe są wyłączone z mechanizmów konkurencyjnych w prawie zamówień publicznych. Instrumenty regulacyjne są jednak tylko narzędziem, trzeba się nim posługiwać, a tutaj dużo zależy od woli zarządzających i kultury organizacji.

PAP MediaRoom: Jakie wyzwanie stoi więc przed Unią?

Marcin Wroński: Na szczeblu europejskim istnieje Europejska Platforma dla Obronności, jest 150 mld euro w programie SAFE, pojawiają się dodatkowe środki na finansowanie inwestycji w przemysł zbrojeniowy. Powstają też mechanizmy zachęcające podmioty z różnych krajów do współpracy i zachęcające państwa, żeby wspólnie kupowały uzbrojenie.

Kluczowe znaczenie ma współpraca. Wiele państw UE pojedynczo nie jest w stanie rozwijać konkurencyjnych przemysłów zbrojeniowych, ale działając razem, mają na to szanse. Jeżeli spojrzymy na listę największych grup zbrojeniowych na świecie, zobaczymy tam tylko kilkanaście przedsiębiorstw z Europy.

PAP MediaRoom: Co powinny zrobić polskie władze?

Marcin Wroński: W naszym raporcie nie wchodzimy w rozważania polityczne. Pokazujemy, że jest duży program wydatków publicznych, i albo ukształtujemy go w taki sposób, żeby korzystała na nim gospodarka krajowa, albo skupimy się na tym, żeby kupić jak najszybciej, jak najwięcej i w tym momencie te inwestycje niekoniecznie będą realizowane w Polsce.

PAP MediaRoom: Jakie strategiczne podejście jest potrzebne, żeby w pełni wykorzystać nasz krajowy potencjał w tworzeniu przemysłu obronnego?

Hubert Cichocki: Zadaniem państwa, jako właściciela przemysłu zbrojeniowego, ale też odpowiadającego za sektor nauki i instytucje szkolnictwa wyższego, jest tworzenie zachęt dla obu stron do współpracy, czasem także mechanicznie (śmiech). Już dzisiaj widzimy współpracę między instytucjami nauki a przemysłem zbrojeniowym. I tu jest szansa na to, żeby połączyć i rozwijać potencjał polskich uczelni, polskich instytutów naukowych i badawczo-rozwojowych, z jednoczesnym rozwojem przemysłu zbrojeniowego. Wydaje się, że realizacja określonej części zakupów w polskiej gospodarce jest dobrym celem. Proszę pamiętać, że za wdrożeniami innowacji w przemyśle zbrojeniowym stoi nie tylko dobra wola stron czy gotowość do podejmowania ryzyka, ale przede wszystkim bardzo poważne nakłady kapitałowe, bez których nie da się skalować biznesu. To ta część, której nie wykona sektor badawczo-rozwojowy, a muszą zrealizować ją krajowe firmy.

Znaczna część komponentu B+R związanego z obronnością może być generowana także w obszarach, które nie są tradycyjnie rozumiane jako element branży zbrojeniowej, ale które mogą znaleźć tam zastosowanie. Dobrym przykładem są tutaj komponenty związane, np. z infrastrukturą pola walki czy zastosowania chemiczne w obronności.

PAP MediaRoom: Jak Łukasiewicz widzi siebie w tym wszystkim? Co będzie konkretnie wspierał?

Hubert Cichocki: Zależy nam na wykorzystaniu naszych kompetencji technologicznych w kilku obszarach:

Po pierwsze, komponent chemiczny, czyli zastosowania chemiczne dla branży zbrojeniowej. Kooperujemy tutaj intensywnie z Grupą Azoty, na której rzecz realizujemy prace badawczo-rozwojowe, także w obszarach amunicyjnych.

Drugi komponent to automatyka i autonomizacja. Widzimy szczególną przestrzeń dla rozwoju ciężkich, naziemnych pojazdów autonomicznych, gdzie rozwijamy wspólne projekty ze spółkami grupy PGZ. W tym obszarze mamy także już widoczne sukcesy. Dwa miesiące temu podpisaliśmy kontrakt z Agencją Uzbrojenia w sprawie dostarczenia bezzałogowców rozpoznania Tarantula.

Trzeci komponent to wykorzystanie naszych zdolności w zakresie inżynierii materiałowej, aby wesprzeć szereg procesów istotnych z punktu widzenia branży zbrojeniowej: infrastruktury pola walki, zastosowania nowych materiałów czy rozwiązań balistycznych.

W perspektywie najbliższych kilku lat chcemy zostać organizacją pierwszego wyboru dostarczającą rozwiązań technologicznych dla polskiego przemysłu zbrojeniowego. Przede wszystkim dla tego państwowego, z którym już intensywnie współpracujemy, ale również prywatnego, który dopiero się rodzi.

Przeczytaj również: Eksperci: potrzebujemy edukacji 4.0, opartej na wiedzy, kreatywności i adaptacji do zmian


Źródło informacji: pap-mediaroom.pl

Last Updated on 6 czerwca, 2025 by Samir Malki

Udostępnij
TAGS