Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość motoryzacji według Jacka Pawlaka, Prezydenta Toyota Motor Poland i Toyota Central Europe

Z roku na rok spada jakość powietrza w miastach. Wszyscy producenci aut deklarują walkę z poziomami emisji spalin. Jak do tego problemu podchodzi Toyota?

Już kilkanaście lat temu na spotkaniu w Japonii, jej prezes Akio Toyoda powiedział, że ma takie marzenie, aby Toyota produkowała samochody, nie tylko niezanieczyszczające powietrza, ale wręcz oczyszczające powietrze. To był pewien fundament i katalizator wielu badań i inwestycji Toyoty w napędy alternatywne. Dziś nie wydaje się to już tak nierealne, ponieważ potrafimy produkować samochody zeroemisyjne. W ostatnich 4 latach Toyota zarejestrowała 9500 patentów w dziedzinie napędów alternatywnych. Kolejna firma za nią zarejestrowała tych patentów 3 razy mniej. Według Boston Consulting Group Toyota uznawana jest za najbardziej innowacyjną firmę motoryzacyjną na świecie. Konstrukcyjnie silniki samochodów nie różnią się bardzo od tych z początku XX wieku, ale w ostatnich latach nastąpiła rewolucja, jeśli chodzi o ich napęd.

Ma Pan na myśli napęd elektryczny?

Samochody elektryczne nie są żadną innowacją, gdyż pierwsze z nich powstały już w 1914 r., a pierwszym takim samochodem był Detroit Electric, który stoi w muzeum w Hadze. Już wtedy miał zasięg 185 km i czas ładowania 8 godzin. Samochody elektryczne są dużo prostsze w swojej konstrukcji od samochodów, ponieważ w takim samochodzie jest dużo mniej elementów. Gdybyśmy nie mieli tak gigantycznego problemu, jakim były i są dziś baterie, to samochody elektryczne jeździłyby już od lat. Niewiele osób wie, że 12 lat temu Toyota rozpoczęła produkcję samochodów elektrycznych w ramach joint venture z mało znaną firmą w Kalifornii, która się nazywała Tesla. Po kilku latach jednak Toyota wycofała się z tej współpracy właśnie dlatego, że główną barierą produkcji samochodów elektrycznych są baterie, które są bardzo duże, ciężkie i drogie. Jest to związane z tym, że w nowoczesnych bateriach litowo-jonowych jest dużo rzadkich metali, takich jak lit i kobalt, których na planecie nie jest zbyt dużo. 75% światowego wydobycia kobaltu jest w Kongo, a jego wydobycie jest wykupione przez firmy na wiele lat w przód. Wszystko to sprawia, że cena elektrycznych samochodów jest bardzo wysoka, a to odstrasza klientów.

Jaka jest zatem przyszłość motoryzacji?

Są to zdecydowanie samochody elektryczne, ale te na baterie będą głównie służyły do krótkich podróży. Jeśli chodzi natomiast o samochody elektryczne na dłuższe dystanse, to takie samochody będą zasilane wodorem, czyli będą miały ogniwo paliwowe, taką mini elektrownię na pokładzie, w której wodór będzie zamieniany na energię elektryczną. Takie samochody produkujemy już od 5 lat seryjnie, ich zasięg to 650 km, a czas ładowania wodoru to 2,5 minuty. Cena wodoru dziś przy tak małym popycie jest niewiele wyższa od benzyny. Z czasem jednak, gdy więcej firm zajmie się produkcją wodoru można założyć, że jego cena spadnie i będzie tańszy od benzyny. Co za tym idzie, będziemy mieli auta, które są zero emisyjne i jednocześnie będą zasilane tańszym paliwem. Naszym zdaniem to jest przyszłość.

Nad jakimi technologiami jeszcze Toyota pracuje?

Przez 4 lata pracowaliśmy nad bateriami bezcieczowymi i w zeszłym roku opracowaliśmy baterie, które są dużo mniejsze i lżejsze oraz bazują na powszechnym pierwiastku, jakim jest magnez. Do 2021 r. uda nam się uruchomić produkcję tych baterii. Mimo wszystko, jeśli chodzi o środki transportu na dłuższe dystanse, to przyszłość należy do wodoru. Nie będzie to dotyczyć tylko samochodów, ponieważ już mamy pociągi, statki i ciężarówki z tym napędem. Wodór rzeczywiście jest zeroemisyjny, natomiast wiele osób wskazuje na to, że samochody elektryczne na baterie tak naprawdę nie są zeroemisyjne. Dotyczy to sytuacji, w których energia w tych bateriach pochodzi z elektrowni węglowych, a nie ze źródeł odnawialnych.

Pytaliśmy się o przyszłość, która dopiero nadchodzi, a jak wygląda teraźniejszość?

Jeśli chodzi teraźniejszość, naszym zdaniem najlepszy jest napęd hybrydowy, gdyż emituje kilkanaście razy mniej tlenków azotu niż silniki diesla. Przypomnijmy, że to właśnie tlenki azotu są rakotwórcze, a Światowa Organizacja Zdrowia sklasyfikowała spaliny diesla w tej samej kategorii substancji szkodliwych co dym z papierosów. Jeśli myślimy więc o tym, jak poprawić jakość powietrza w miastach, to powinniśmy zmniejszyć ilość diesli i jak najwięcej z tych aut zastąpić hybrydowymi, które ok. 50% czasu jeżdżą na silniku elektrycznym, a więc bezemisyjnie. Spadła także ich cena, co oznacza, że możemy je kupić za tyle co auta z napędem diesla. Jest to wariant przejściowy, gdyż póki co samochody na baterie lub na wodór są po prostu za drogie, a nie stać nas na dofinansowanie tego typu zakupów.

Jak z perspektywy Toyoty wygląda polski rynek motoryzacyjny? W którym kierunku się rozwija?

Polski rynek motoryzacyjny jest bardzo dziwny, ponieważ Polska jako jeden z niewielu krajów Europy ma ogromny problem z zanieczyszczeniem powietrza i mimo to pozwalamy, aby rok w rok do kraju wjeżdżało milion starych samochodów, których pozbywają się kraje zachodnioeuropejskie. Rocznie sprzedajemy około 500 tys. nowych aut, a przybywa dwa razy więcej starych. Jest to niespotykana sytuacja. 

Wynika to z tego, że obywateli nie stać na nowe auta?

Absolutnie nie, ponieważ jeżeli spojrzymy na Czechów, których zarobki są na podobnym poziomie, to częściej kupują nowe auta niż Polacy. Taki stan rzeczy w Polsce wynika m.in. z regulacji. Nie badamy, nie sprawdzamy, nie kontrolujemy i nie podejmujemy żadnych kroków w kwestii emisji i jakości powietrza. Im mniejsza emisja, tym mniejsze podatki – tym kierują się inne kraje Unii Europejskiej. Natomiast w Polsce uzależniamy wysokość podatków od pojemności silnika. Niskoemisyjne auta powinny mieć zapewnione niższe opodatkowanie, aby zachęcić obywateli do ich kupowania, ale patrząc na przykład hybryd, można stwierdzić, że samochody te są dyskryminowane, ponieważ mają silniki o większej pojemności niż np. auta z silnikiem diesla, które są bardzo szkodliwe dla środowiska. 

Odchodząc już od tematu niskoemisyjności, czy według Pana rosnąca popularność car sharingów może spowodować spadek zainteresowania kupnem samochodów?

Jako Toyota wierzymy w rozwój tego rynku i cieszy nas fakt, że bardzo dużo aut na minuty jest hybrydowych. Kilkanaście lat temu, wprowadzenie systemów samoobsługowych wypożyczalni rowerów miejskich spowodowało wzrost sprzedaży zwykłych dwukołowców. Może z samochodami nie będzie tak samo, ale to nowe zjawisko, z którego będzie coraz więcej korzystać pokolenie młodych ludzi. Jest to bardzo łatwe, wygodne i to na pewno ma przyszłość.

Skoro znowu o przyszłości mowa, to jak Pan widzi rozwój aut w pełni autonomicznych?

To jest kolejny temat, którym fascynujemy się od paru lat i wyobrażamy sobie, że wkrótce będziemy jeździć autami bez kierowców, jednak jest wiele barier do pokonania i przed nami daleka droga. Produkując takie auto, przejmujemy pełną odpowiedzialność za to, co się dzieje z pasażerami oraz uczestnikami ruchu ulicznego. Musimy więc w 100%, a nawet w 120% być pewni, że takie auto będzie w pełni bezpieczne. Ta autonomiczność już teraz postępuje stopniowo. Obecnie dysponujemy czujnikami, które dużo szybciej reagują niż my i zaczynają nas coraz częściej wyręczać. W każdej produkowanej seryjnie Toyocie wdrożony został system, który sam hamuje, a w Lexusach istnieją systemy, które omijają przeszkody, jeżeli coś pojawi się na drodze. Samochód przejmuje kontrolę nie tylko nad układem hamulców, ale też nad kierownicą. W wielu samochodach można korzystać już z automatycznego pilota, który przyśpiesza i zwalnia w zależności od tego, co dzieje się na drodze, może płacić na autostradach czy też zmieniać pasy ruchu. To coś, co powszechne będzie za chwilę. Natomiast musimy jeszcze poczekać do momentu, kiedy będziemy mieli auto, które będzie jechało bez nas, ponieważ trzeba włożyć dużo wysiłku po to, by upewnić się, że będzie bezpieczne.

Last Updated on 29 października, 2020 by Łukasz

Udostępnij
KATEGORIA