Gdy innowacja spotyka odwagę: Captor Therapeutics z Diamentem Innowacji

Gdy innowacja spotyka odwagę: Captor Therapeutics z Diamentem Innowacji

Rok 2025 przyniósł branży biotechnologicznej wiele wyzwań, ale także wyjątkowe momenty, które potwierdziły potencjał polskiej nauki na arenie międzynarodowej. Captor Therapeutics, laureat tegorocznych „Diamentów Innowacji”, prowadzi projekty mogące realnie zmienić przyszłość terapii onkologicznych — od zaawansowanego CT-01 w raku wątroby, po obiecujący CT-03, który wzbudza zainteresowanie czołowych ośrodków klinicznych. O znaczeniu wyróżnienia, wyzwaniach badań klinicznych i ambicjach firmy rozmawiamy z dr Anną Pawluk, Dyrektor Operacyjną i Członkiem Zarządu Captor Therapeutics.

Jakie znaczenie ma dla Państwa wyróżnienie w konkursie „Diamenty Innowacji”?

To dla nas ogromne docenienie. Jesteśmy wdzięczni kapitule. Mamy nadzieję, że nasze prace doprowadzą do zarejestrowania kilku leków: te leki już praktycznie są w naszych laboratoriach, ale muszą jeszcze przejść określoną drogę, zanim będą mogły być podawane pacjentom w każdym szpitalu. Ta droga biegnie m.in. przez badania kliniczne, które dopiero rozpoczęliśmy w naszym najbardziej zaawansowanym projekcie. Mimo tego, że istniejemy już od dekady, wciąż funkcjonujemy jako młode, innowacyjne i rozwijające się przedsiębiorstwo, którego produkt nadal potrzebuje paru lat, żeby zostać wdrożonym. Dlatego jesteśmy wdzięczni za dostrzeżenie nas już na obecnym etapie.

Jeśli w badaniach klinicznych potwierdzimy to, co obserwowaliśmy w badaniach przedklinicznych, to sukcesów będzie więcej. Być może wtedy pojawią się kolejne wyróżnienia i nagrody. Ale 2025 rok był trudny dla naszej branży, w tym i dla nas. Wyróżnienie w konkursie „Diamenty innowacji” pomogło nam spojrzeć na to, co robimy, z większym optymizmem. Dziś wydaje się, że najtrudniejsze chwile są za nami. Być może symbolicznym momentem, w którym „karta się odwróciła”, było właśnie odebranie statuetki na gali „Diamentów Innowacji”.

Państwa badania nad związkiem CT-01 budzą ogromne zainteresowanie. Jakie największe wyzwania wiążą się z tą terapią?

Pierwsze wyniki, które otrzymujemy, są zachęcające. Jeśli ta terapia działa, to bardzo byśmy chcieli, żeby trafiła do pacjentów jak najszybciej. Największym wyzwaniem jest czas; my to czujemy, ale przede wszystkim czują to pacjenci. Rak wątroby jest bardzo trudną chorobą, która w większości przypadków kończy się śmiercią. Im szybciej będziemy mogli z tym rakiem wygrać, lub choćby dać chorym szansę na przedłużenie życia, tym lepiej.

Wyzwaniem być może będą efekty uboczne, ale na razie ich nie obserwujemy. Na razie podajemy pacjentom dość niską dawkę, więc wszystko może się jeszcze wydarzyć, ale wydaje się, że mamy duże szanse, żeby nasz lek przy odpowiedniej dawce działał na nowotwór, a nie szkodził pacjentom.

Wyzwaniem jest też samo badanie kliniczne. To jest pierwsze badanie kliniczne w naszej firmie. Stykamy się z wieloma zagadnieniami po raz pierwszy. Ale nauczymy się przez te zagadnienia przechodzić. W końcu połowa naszych pracowników ma stopień doktora – więc wydaje się, że potrafimy się uczyć.

Jak oceniają Państwo potencjał polskiego sektora biotechnologicznego w kontekście globalnych innowacji?

Nasz, czyli polskiej branży biotechnologicznej, potencjał jest bardzo duży. Mamy wielu świetnych naukowców, mamy szpitale zdolne do uczestniczenia w badaniach klinicznych, a jednocześnie koszty są u nas względnie niskie. Firmy z Polski osiągają sukcesy w innych branżach związanych z wiedzą i innowacjami, więc osiągną je i w biotechnologii. Powstanie pierwszego leku innowacyjnego w Polsce wydaje się być tylko kwestią czasu.

 I wierzymy, że ten potencjał będzie się powiększał. Wielu rzeczy się wciąż uczymy. Za parę lat będziemy mieli w Polsce wiele osób np. doświadczonych w prowadzeniu badania klinicznego od strony firmy biotechnologicznej. Będziemy też mieli wielu inwestorów, którzy uczestniczyli zarówno w sukcesach, jak i porażkach, firm opracowujących nowe terapie. Dzięki temu polskim firmom biotechnologicznym będzie łatwiej zarówno o doświadczonych pracowników, jak i o kapitał.

Jakie znaczenie ma współpraca międzynarodowa w realizacji projektów o tak dużej skali?

Jesteśmy podmiotem „born global” – podmiotem, który od początku działalności był globalną firmą. Współpraca z podmiotami spoza Polski jest koniecznością i czymś oczywistym. Miejsca, w których działamy – Wrocław i Bazylea – oczywiście wpływają na nas, ale nas nie ograniczają. W projekcie CT-01 badanie kliniczne prowadzimy w Hiszpanii, Francji i Niemczech, a w projekcie CT-03 chce uczestniczyć MD Anderson, najlepszy szpital amerykański. Część prac nad naszymi projektami zlecamy w Chinach i Indiach, a w razie potrzeby konsultujemy się ze specjalistami z różnych miejsc świata. Prowadziliśmy współprace badawcze z dwiema japońskimi firmami farmaceutycznymi. Nie opracowujemy naszych leków z myślą jedynie o pacjentach z Polski czy nawet z całej Europy.

Jedyny międzynarodowy element, którego nam na razie brakuje, to kapitał. Nasze akcje są notowane na warszawskiej giełdzie, i wśród naszych akcjonariuszy są niemal wyłącznie polscy inwestorzy. Z jednej strony to dobrze dla naszego kraju: jeśli choć jeden z naszych projektów odniesie sukces, to nasi obecni polscy inwestorzy powinni móc zarobić wielokrotność włożonych środków. Z drugiej strony przydałyby się nam pieniądze na przeprowadzenie choć części tych badań klinicznych, które w naszych projektach warto wykonać. Ale myślimy, że pojawienie się zagranicznych inwestorów to tylko kwestia czasu.

Jakie są kolejne etapy rozwoju Państwa badań i czego możemy się spodziewać w najbliższym czasie?

Rozmawiamy o współpracach badawczych z dwiema firmami. Liczymy na to, że z przynajmniej jedną z nich nawiążemy współpracę badawczą. Taka współpraca oznaczałaby dla nas wsparcie finansowe, bo dałaby nam przychody; dzięki tym przychodom moglibyśmy łatwiej rozwijać nasze projekty. Oznaczałaby też dodatkowe potwierdzenie wysokiej jakości tego, co robimy. Taka współpraca nie oznaczałaby natomiast sprzedania praw do któregoś z naszych głównych projektów – pracowalibyśmy nad czymś nowym.

Jeśli chodzi o nasze projekty, najbardziej zaawansowanym jest CT-01, czyli kandydat na lek na raka wątroby. W najbliższych miesiącach będą spływały dane z trwającego badania klinicznego. Podajemy pacjentom coraz większe dawki naszego leku. Mamy nadzieję, że w 2026 roku osiągniemy dawkę, która już będzie mogła być skuteczna, a jeszcze nie będzie toksyczna. Podamy lek w tej dawce jedynie małej grupie pacjentów, ale już to może oznaczać przełom.

Drugi w kolejności rozwoju projekt, CT-03, jest przygotowywany do rozpoczęcia badania klinicznego. Badanie kliniczne nad nim chce przeprowadzić MD Anderson, czyli podmiot uznawany za najlepszy szpital w Stanach Zjednoczonych i prawdopodobnie na świecie. Wyniki testów przeprowadzanych na zwierzętach są tak dobre, że spotykamy się z niedowierzaniem. Chcemy, żeby w 2026 roku rozpoczęło się badanie kliniczne.

W projekcie CT-02 chce uczestniczyć firma farmaceutyczna, która obecnie bada nasz związek chemiczny. W 2026 roku ta firma zdecyduje, czy chce rozwijać wraz z nami ten projekt. Jeśli udzielimy jej licencji na zastosowanie naszej cząsteczki, to nie tylko osiągniemy przychody – być może otworzymy drogę do dalszych umów dotyczących tego projektu. Byłaby na to przestrzeń, bo zawarta przez nas umowa dotyczy tylko części całego projektu.


29 października, podczas uroczystej gali wręczenia nagród „Diamenty Innowacji,” firma Captor Therapeutics zdobyła wyróżnienie w kategorii Innowacja Roku: Farmacja i Biotechnologia.

Przeczytaj także: Diamenty Innowacji 2025 – wręczone!

Last Updated on 8 grudnia, 2025 by Anastazja Lach

Udostępnij
TAGS