Michał Sapota: Rozwój, rozwój i jeszcze raz rozwój. Wywiad z Prezesem HRE Investments

Jakie widzi Pan prognozy dla polskiej gospodarki w świetle ostatnich wydarzeń globalnych?

Jesteśmy w bardzo trudnym momencie, który pewnie jeszcze potrwa kilka miesięcy. Funkcjonowanie w niepewności, głównie w odniesieniu do decyzji administracyjnych w naszym kraju, jak również w krajach najbardziej rozwiniętych, które są kluczowe dla rozwoju globalnego, nie sprzyjają gospodarce.

Uważam, że jako kraj mamy olbrzymi potencjał wzrostu. Przecinają się u nas ważne szlaki komunikacyjne, dlatego rozwój infrastruktury drogowej, kolejowej, morskiej i powietrznej spowoduje, że będziemy jako kraj coraz atrakcyjniejsi biznesowo. Kluczowe są także: transformacja energetyczna, energetyka cieplna, przeobrażenie Śląska, rozwój budownictwa mieszkaniowego. To zmiany, które muszą być współfinansowane przez nasz kraj z własnych zasobów oraz ze źródeł zagranicznych, nie mam na myśli tylko dotacji unijnych.

Planowane objęcie całego kraju dostępem do internetu, stworzenie warunków, aby każde dziecko miało dostęp do komputera. To bardzo ważne, z tym powinna równocześnie pójść edukacja, i to od najmłodszych lat zgodnie z trendami i faktycznym zapotrzebowaniem na umiejętności w zmieniającym się świece.

To tylko kilka ważnych elementów istotnych dla rozwoju gospodarczego, które wymagają gigantycznych nakładów. Te oczywiście zwrócą się w czasie. Stabilne zatrudnienie i wzrosty wynagrodzeń będą generowały rosnącą konsumpcję wewnętrzną. To z kolei wpłynie na wzrost inwestycji krajowego biznesu, a także wpłynie na pozyskanie zagranicznych inwestorów. Rosnąca siła naszych firm spowoduje ekspansję eksportową w handlu i usługach. Nasze państwowe giganty po konsolidacjach spokojnie pretendować mogą bez żadnych kompleksów do roli głównych graczy na rynkach Europy Środkowej i Wschodniej, aż po Bałkany by z czasem, stać się ważnymi podmiotami na mapie gospodarczej Europy.

Uważam, że to ogólnoświatowe zamieszanie może być swego rodzaju przełomem cywilizacyjnym dla Polski. Ważne, by tylko tym się zajmować, boję się jednak, że politycy utoną w drobnych sprawach, które nie mają większego znaczenia dla większości społeczeństwa.

Jakie perspektywy widzi Pan dla swojej firmy na najbliższe trzy miesiące, pół roku, rok?

Rozwój, rozwój i jeszcze raz rozwój. Biznesowo jesteśmy, można powiedzieć na początku drogi, mamy plany ekspansji na całą Polskę, a także wybrane kraje Europy. Ludzie potrzebują mieszkań, nowych, nowoczesnych, wygodnych. Tak było, jest i będzie. Własne mieszkanie to inwestycja, a nie jak często można przeczytać, obciążenie i zbędny wydatek. Wiedzą to najmożniejsi tego świata i wmawianie ludziom, że jest odwrotnie, jest dla mnie niezrozumiałe.

Ważny jest także rozwój organizacji. Cały czas zwiększamy zatrudnienie, pracujemy nad automatyzacją procesów, musimy jako firma rosnąć i rozwijać się, aby sprostać celom biznesowym, ale również po to, by czuć satysfakcję z tego, co robimy.

Co Pana zdaniem należy zmienić albo poprawić, aby lepiej było prowadzić biznes w Polsce? 

Pewnie można napisać kilka grubych ksiąg na ten temat. Najprościej można ująć to tak, że władza powinna stwarzać warunki, a więc wyznaczać strategiczne cele i je stymulować poprzez proste prawo, szybkie procedury administracyjne oraz częściowe wsparcie finansowe. Taka ingerencja państwa w obecnych realiach jest niezbędna do szybkiego rozwoju, zarówno wewnątrz państwa, jak i w relacjach z innymi krajami. Rządzący muszą otwierać drzwi eksportowe dla naszych firm, bo mamy nową rzeczywistość i coraz większe możliwości na rynkach, do których wcześniej nie było dostępu.  Biznes powinien mieć maksymalną swobodę w ramach określonego prawa.

Co jest najgorszą rzeczą, która mogłaby przydarzyć się Pańskiej firmie w otoczeniu rynkowym? Największa obawa?

Długotrwałe zamknięcie gospodarki. Mam na myśli kilka miesięcy. Tego nikt nie przetrwa, ale zakładam, że decydenci są tego świadomi i tak się nie stanie. Jeżeli sytuacja będzie wyglądała nie gorzej niż obecnie, to powinno być w porządku. Kurz po pandemii powoli zacznie opadać, za pół roku wszystko będzie wracać na stare tory. Obiecywana przez rząd stymulacja gospodarki powinna w tym pomóc. Największe ryzyko widzę w „nadmiernym przereagowaniu” rządzących na temat koronawirusa. Oczywiście nie dotyczy to tylko Polski.

Najtrudniejsza sytuacja, z którą musiał Pan zmierzyć się w biznesie?

Trudno wskazać jedną. Trafiałem do firm, które czasami miały problemy z płynnością finansową. One wynikały z różnych przyczyn. W Murapolu to był efekt reakcji banków na kryzys 2008 roku. To jest potworna walka o przeżycie… Restrukturyzacja firmy, cięcie kosztów, renegocjacje umów i kontraktów. Wiele miesięcy na maksymalnych obrotach. Jest adrenalina, stres, ale ważne jest to, by na koniec powiedzieć: „daliśmy radę”.

Czym jest przywództwo?

Przywództwo rozumiem jako mentoring i wizjonerstwo. To takie wielkie słowa, nie lubię ich używać, ale są potrzebne, by wytłumaczyć co mam na myśli. Z jednej strony trzeba mieć wizję tego, co można osiągnąć w danej dyscyplinie, z drugiej strony, musi się ona zrealizować. Zespół, aby osiągnął cel musi mieć swobodę, poczucie wartości i kompetencji do realizacji wizji. I tu pojawia się mentoring, a więc nie wydawanie prostych poleceń, ale wspieranie zespołu i poszczególnych jego członków. Ludzie powinni uwierzyć, że są w stanie to zrobić. Muszą współpracować i mieć również satysfakcję z tego, co robią. Nie ma na to gotowych patentów czy recepty. Zarówno przywódca, jak i członkowie zespołu mają określone cechy charakteru, predyspozycje, umiejętności, a to wszystko wymaga zróżnicowanego podejścia, dlatego też każdy z nich bez wyjątku powinien ciągle się uczyć, rozwijać oraz wspierać, rozumieć i szanować. To bardzo ciężka praca i odpowiedzialność. Oczywiście można na ten temat sporo poczytać i różne są teorie…  Natomiast zawsze jest tak, i to się sprawdza, że jeżeli jest dobry „flow” pomiędzy stronami, to nawet trudne rzeczy wydają się łatwe. Ważne, żeby mieć dystans do siebie i pokorę w sobie, umieć się przyznać do błędu, traktować ludzi po partnersku i rozumieć, że każdy może mieć słabszy moment i ma prawo się pomylić.

Jakie są tajniki zarządzania tak dużą organizacją?

Nie mam pojęcia. Zawsze mnie zastanawia, o co chodzi, gdy ktoś mówi, że ma jakieś tajne, nadprzyrodzone, tudzież wyuczone sposoby. Ja mam swoją głowę, która przetwarza informacje i wysyła następnie sygnały dalej. A na poważnie, to ważny jest kompetentny zespół, który wierzy w swoje umiejętności. Bez tego nie da się niczego osiągnąć. Chciałbym dojść do statusu samozarządzającej się organizacji. To wymaga czasu i sporo pracy, jednak wierzę w sukces. Liczę na to, że staniemy się organizacją w pełni horyzontalną, opierającą się na jakości procesów i interakcji poszczególnych zespołów. Jesteśmy na właściwej drodze, bo zdecydowanie idziemy przed siebie, by osiągnąć nasze cele.

Co sądzi Pan o sztucznej inteligencji?

Porównałbym ją do reaktorów jądrowych. Powstała i jest rozwijana w słusznych celach, chociaż trudno ocenić, dokąd nas ona zaprowadzi i jak zostanie wykorzystana. Człowiek w swej naturze ma coś takiego, że nawet z najlepszego wynalazku potrafi stworzyć narzędzie do osiągania własnych, indywidualnych celów, niekoniecznie służących ludzkości.

Jakie trendy technologiczne zadecydują o przyszłości biznesu?

Rozwój sztucznej inteligencji, która będzie coraz szerzej stosowana w automatyzacji maszyn i urządzeń, na końcu – ich autonomii. Kiedyś do tego dojdzie, jestem o tym przekonany. W tak konserwatywnym biznesie, jak budownictwo dojdziemy do sytuacji, gdzie budynki będą powstawały bez udziału człowieka. To tylko kwestia czasu. Maszyny będą zastępowały pracę ludzkich rąk w wielu zawodach. I my i biznes musimy być na to przygotowani.

Rada od autorytetu, która zmieniła Pana życie?

Nie wiem, czy od autorytetu, trudno mi takowy wskazać. Zapamiętałem jedną, aby nie odpowiadać w emocjach. Jest ona bardzo cenna.

Osoby, od których najwięcej nauczył się Pan o życiu i biznesie?

W życiu od rodziców, a w biznesie od Michała Dziudy, byłego właściciela Murapolu i właściciela Cavatiny.

Jaka jest najlepsza i najbardziej inspirująca książka, którą Pan czytał ostatnio?

Jestem w trakcie czytania „Tesla. Geniusz na skraju szaleństwa” – Świetna forma przyjęta przez autora, bo ujął w niej nie tylko opis człowieka i wynalazków, ale może przede wszystkim, nadał nowe spojrzenie na metodę Tesli – procesu pracy nad wynalazkami oraz drogi do ich komercjalizacji. Następna: „Wspominając Kurta Cobaina” – rewelacyjna biografia. Muzyka jest dla mnie ważna, a Nirvana zajmuje szczególne miejsce, bo w czasie, kiedy się pojawiła, byłem zatopiony w death i black metalu. Od tamtego momentu moje zainteresowania muzyczne rozpierzchły się w bardzo wielu kierunkach.

Jakimi wartościami kieruje się Pan w życiu i biznesie?

Straight way – prosto i do przodu. Wielu ludzi wokół nas ciągle niepotrzebnie próbuje coś komplikować, nawet najprostsze rzeczy. Tak jak czasami się to dzieje w przypadku zakupu nieruchomości czy w uzyskaniu decyzji kredytowej. Niepotrzebnie komplikujemy procesy. Wtedy wstaję od stołu. Uważam, że szkoda czasu i energii na zajmowanie się rzeczami tylko po to, żeby się nimi zajmować. Przerost formy nad treścią nie służy żadnym procesom.

Co poprawia Panu nastrój? Jakie są sprawdzone sposoby na walkę ze stresem?

Nie walczę ze stresem. Do końca nie potrafię ocenić czy się nie stresuję, czy po prostu żyję w permanentnym stresie. EKG mam w normie… Na ogół mam dobry nastrój, ponieważ na co dzień pracuję z super zespołem bardzo kompetentnych i zaangażowanych ludzi.

Last Updated on 23 marca, 2021 by Karolina Ampulska

Udostępnij