Prof. Michał Kleiber, prezes PAN w latach 2007-2015: Nauka i biznes – razem ku innowacyjności

W latach 2001-2005 pełnił Pan funkcję ministra nauki i informatyzacji. Czy mógłby Pan ocenić ówczesne lata w odniesieniu do obecnej sytuacji? Jak podsumowałby Pan te 20 lat postępu technologii?

Dynamiczny proces rozwoju nowych technologii jest oczywiście potencjalnie bardzo korzystny, ale jednocześnie wiąże się z niebezpieczeństwem braku nad nim naszej pełnej kontroli – spór o zasady działania portali społecznościowych jest dzisiaj tego czytelnym przykładem. Kiedy 20 lat temu obejmowałem stanowisko ministra – wtedy jedynie ministra nauki – uświadomiłem sobie ze zdziwieniem, że informatyzacja nie jest działem administracji rządowej. Obserwując ówczesną sytuację i szybki rozwój cyfryzacji rozpocząłem rządowe rozmowy o formalnym stworzeniu takiego działu, co zakończyło się sukcesem i w ten sposób zostałem pierwszym w Polsce ministrem właściwym ds. informatyzacji. W tamtym czasie z mojej inicjatywy powstała również pierwsza ustawa dotycząca informatyzacji, która po niewielkich nowelizacjach wciąż obowiązuje. Oczywiście czasy zdecydowanie się zmieniły i niebawem ustawa powinna być gruntownie zmodyfikowana, w szczególności w aspekcie cyberbezpieczeństwa. Od samego początku w upowszechnianiu informatyzacji widziałem kluczową perspektywę rozwoju i dzisiaj nie mam wątpliwości, że tak się właśnie dzieje. Kwestie cyfrowe szybko zaczęły nabierać coraz większego znaczenia, a dzisiaj odgrywają w naszym życiu prawdziwie kluczową rolę. Mimo szybkiego postępu nie możemy jednak w naszym kraju być w pełni zadowoleni z obecnej sytuacji w tym zakresie i czeka nas jeszcze wiele niezbędnych administracyjnych i biznesowych działań. Jednym z nich jest znalezienie sposobu na zwiększenie przez państwo i przedsiębiorstwa środków przeznaczonych na szeroko rozumiane działania innowacyjne. Wszyscy musimy uwierzyć, że nasza przyszłość zależy w znacznym stopniu od innowacyjności naszych przedsiębiorstw. Do takiej powszechnej zmiany myślenia o przyszłości naszej gospodarki niezbędna jest troska o wiele elementów – edukację w całym cyklu łącznie z edukacją ustawiczną, badania naukowe, system pomocy państwowej przy wdrożeniach, otwartość przedsiębiorców na nowatorskie inwestycje oraz, przede wszystkim, o upowszechnianie kultury szacunku dla ludzkiej kreatywności i właśnie tej wiary, że innowacyjność jest kluczem do naszej przyszłości. Rząd powinien tworzyć sprzyjające regulacje, zapewnić środki na niezbędne badania i umożliwić firmom ponoszenie ryzyka. W Ameryce np. ludzie odnoszą innowacyjne sukcesy często dopiero przy np. piątej próbie, w Polsce zaś już po pierwszej porażce odważni innowatorzy stygmatyzowani są jako nieudacznicy co zdecydowanie utrudnia im ponowne rozpoczęcie działalności nakierowanej na innowacje. Jest to zakorzenione w polskiej mentalności i odnosi się w istocie do całej Europy, przesadnie konserwatywnej jeśli chodzi o działania innowacyjne. W dziedzinach cyfryzacji dla przykładu wszyscy nowatorscy potentaci pochodzą spoza Europy i to ma wręcz symboliczne znaczenie – w Europie nie potrafimy przykładać takiej wagi do innowacyjności jak inne kraje.

Zmiany dzieją się szybko i innowacje to znak naszych czasów. Jak Pan uważa, które z technologii będą kluczowe w digitalizacji przedsiębiorstw w najbliższej przyszłości?

Myślę, że odpowiedzią jest DARQ – szeroko już używany skrót pochodzący od pierwszych liter angielskich terminów: technologia rozproszonej księgi rachunkowej (distributed ledger technology), sztuczna inteligencja (artificial intelligence – AI), poszerzona rzeczywistość (extended reality) i obliczenia kwantowe (quantum computing – QC). Panuje powszechne przekonanie, że są to sprawy, które okażą się w najbliższych latach kluczem do biznesowych sukcesów. Technologia rozproszonej księgi rachunkowej to pojęcie nieco szersze niż popularna już chmura, czyli zapisywanie danych na wielu urządzeniach bez centralnego zarządzenia, co prężnie rozwija się także w Polsce. Rozwój sztucznej inteligencji jest dzisiaj na świecie niezwykle dynamiczny, ale jednocześnie istnieje tak dużo niewiadomych z nią związanych, że nie jesteśmy w stanie przewidzieć wielu czekających nas w najbliższych latach wdrożeń.  Faktem jest, że coraz więcej branż sięga po sztuczną inteligencję, która w wielu sprawach potrafi przekraczać możliwości człowieka. Kolejna ze składowych terminu DARQ, poszerzona rzeczywistość, to niezwykle ważny element przyszłej innowacyjności, który umożliwia nam tworzenie cyfrowych sytuacji hipotetycznych, aby uczyć się różnych konsekwencji podejmowanych działań. W połączeniu z symulacją realnych wydarzeń potrafimy już dzisiaj budować scenariusze przyszłości i racjonalnie dokonywać między nimi wyboru. Obliczenia kwantowe wreszcie to termin, który określa technologię prowadzenia obliczeń komputerowych z szybkością nieporównywalnie większą od oferowanej przez dzisiejsze superkomputery, a to z pewnością zrewolucjonizuje wiele cyfrowych wdrożeń. Wszystkie te innowacje będą kluczowe dla przyszłości i warto poświęcać im jak najwięcej uwagi, rozwijając je i konsekwentnie wdrażając.

Postęp technologiczny zawsze oznacza zmiany w organizacji firm. Czy technologie sprawią, że obecnie istniejące zawody zaczną znikać i zastąpią je profesje oparte na sztucznej inteligencji?

Nie obawiam się przesadnie tego aspektu sztucznej inteligencji. W wielu zawodach będzie ona wprawdzie istotnie bardzo wspomagać i niekiedy zastępować ludzką pracę, będzie jednak tworzyć równocześnie cały szereg zupełnie nowych możliwości działania i zatrudniania pracowników. Ten postęp będzie wymagać oczywiście innych kwalifikacji i osoby słabo wykwalifikowane mogą znaleźć się rzeczywiście w trudnej sytuacji. Z biegiem czasu sztuczna inteligencja będzie stawać się zapewne wyzwaniem również dla pracowników nawet wysoko wykwalifikowanych, ale pracujących w tradycyjnych zawodach. Nie oznacza to jednak bynajmniej, że będą oni niepotrzebni. Przykładem jest zawód lekarza – wydaje mi się, że jeszcze bardzo długo nie będziemy skłonni do pokornego wysłuchiwania diagnozy wystawionej przez komputer. Komputer wyposażony w najdoskonalsze oprogramowanie będzie mógł zostać bardzo przydatnym doradcą specjalisty, ale nie zastąpi go w pełni. Zadaniem lekarza pozostanie umiejętne wykorzystywanie potencjału komputera i uwzględnianie jego sugestii, ale także nałożenie na pozyskane informacje głębokich, nieujętych w programie komputerowym humanistycznych aspektów wiedzy medycznej. Innym przykładem tego typu może być zrealizowana już pilotażowo w USA próba wcześniejszego zwalniania skazanych z więzienia na podstawie algorytmów komputerowych. Początkowo eksperyment ten sugerował, że sztuczna inteligencja może lepiej ocenić przyszłe zamierzenia wypuszczonych na wolność i ograniczyć ich recydywę. Po pewnym czasie okazało się jednak, że w całej sprawie istotną rolę odegrali ludzie mądrze wyciągający wnioski z informacji pozyskanej z zastosowanego tu bardzo zaawansowanego programu komputerowego. W wielu sprawach sztuczna inteligencja nie jest na razie w stanie uwzględnić wszystkich niuansów ludzkiej natury i wg mnie tak jeszcze długo pozostanie. Co oczywiście nie oznacza, że AI nie będzie miała olbrzymiego, pozytywnego wpływu na funkcjonowanie firm i ich ekonomiczną efektywność. Przy wszystkich korzyściach bardzo natomiast obawiam niestety się przestępstw i działań hakerskich, które przy wsparciu sztucznej inteligencji stają się dzisiaj niezwykle groźne. Wiele firm jest atakowanych, ponosząc olbrzymie straty i tutaj widzę na razie większe problemy niż te na rynku pracy. Czytając dane o firmach np. w Szwecji, z których ponad połowa deklaruje już zapłacenie w przeszłości hakerom okupu wymuszonego szantażem naprawdę nie sposób nie wyrazić obaw o przyszłość w tym zakresie.

Wraz z rozwojem nowych technologii, mnożą się też niebezpieczeństwa. Brakuje nam specjalistów, którzy będą dbać o bezpieczeństwo, a ludziom brakuje ostrożności. Jesteśmy skazani na wzrost ataków i oszustw?

Jak już wspomniałem, nowe technologie przy wielu swoich zaletach, niosą także zagrożenie. Przyszłości nie da się dokładnie przewidzieć, ale niezwykle ważne jest abyśmy uświadomili sobie ogrom niebezpieczeństw gdyby przestępcze wykorzystywanie sieci cyfrowych stało się powszechne. Obserwujemy różne sposoby szantażowania, które przy wykorzystaniu sztucznej inteligencji urosły do rozmiarów niewyobrażalnie groźnych zarówno w odniesieniu do firm, jak i indywidualnych osób. Na każdym kroku, niezauważalnie dla odbiorców, fałszowane są wypowiedzi i sztucznie tworzone kompromitujące filmy. Powiedzmy dobitnie – znaczna część myślenia o nowych technologiach powinna być poświęcona na zastanowieniu się na czym polega niebezpieczeństwo danego rozwiązania i jak się przed nim chronić. Obecnie kwestie cyberbezpieczeństwa są już na szczęście szeroko dostrzegane i omawiane na poziomie zarówno eksperckim, jak i politycznym. Zagrożenia odnoszą się również do podstawowych spraw militarnych – wszystkie konflikty międzynarodowe ostatnich lat poprzedzane były z zasady szeroką internetową akcją propagandową. Musimy pogodzić się z tym, że przy wdrażaniu nowych technologii należy poświęcić dużo uwagi na przeciwstawianie się potencjalnym zagrożeniom, w tym prawdziwie groźnym przestępstwom.  

W ostatnich miesiącach nowe technologie nas uratowały – wiele firm przetrwało dzięki możliwości wykorzystania cyfrowych rozwiązań. Jaką opinię ma Pan na temat pracy zdalnej?

Historia uczy, że większość doświadczanych przez nas nieszczęść w całym swym koszmarnym przebiegu mają zawsze jakieś dobre strony. W obliczu pandemii, którą patrząc na rosnące liczby ofiar traktować musimy jako olbrzymie nieszczęście, dostrzegliśmy na przykład jak ważna jest współpraca i solidarność. W przeszłości ta istotna kwestia była, mimo różnych słownych deklaracji, bardzo często całkowicie zaniedbywana. Dzisiaj widzimy jej znaczenie i zaczynamy naprawdę wierzyć w konieczność nadania jej ważnej rangi. Jeśli chodzi natomiast o sposób pracy to wszyscy widzimy, że wiele instytucji zaczęło pracować w sposób zdalny. Wywołało to problem pustych budynków biurowych i konieczności zupełnie nowej organizacji pracy, ale jednocześnie pokazało to nam, że możemy robić wiele rzeczy w trybie innym, niż robiliśmy dotychczas. Wiele branż nie odczuwa zbyt silnie problemu z niemożnością pracy stacjonarnej i to pokazuje potęgę dobrze zaplanowanej zdalnej komunikacji. Wyraźnie widać to np. w nauce. Bardzo często uczestniczę w seminariach, które do tej pory odbywały się w gronie badaczy z danej instytucji bądź, co najwyżej, ze współpracujących instytucji krajowych. Dzisiaj natomiast – dzięki komunikacji wirtualnej – na tych spotkaniach gościmy wybitnych uczonych z wiodących naukowo państw świata, z Europy, Ameryki czy Azji. Formuła komunikacji wirtualnej ma nieprawdopodobne zalety, których nie dostrzegaliśmy wcześniej. Wydaje mi się, że praca zdalna pozostanie z nami jako normalny element funkcjonowania instytucji, choć dominować będzie raczej jej forma pośrednia, czyli hybrydowa. W wielu profesjach będziemy w pewnym zakresie korzystać z komunikacji wirtualnej, ale jednocześnie nie zrezygnujemy z kontaktów osobistych. Pewnych ważnych rzeczy nie potrafimy artykułować poprzez sieć – bezpośrednia rozmowa, synergia różnych pomysłów, a czasami choćby uśmiech poparcia są zbyt istotne dla naszych działań aby z nich zrezygnować.  W ostatnim miesiącu, jako prezydent wielkiej europejskiej organizacji ECCOMAS byłem organizatorem kongresu, który w minionym roku w Paryżu miał być miejscem spotkania wielu tysięcy osób. Wydarzenie zostało z oczywistych powodów przełożone i odbyło się niedawno w formie zdalnej, okazując się ku zdziwieniu wszystkich wielkim sukcesem. Kongres był od strony technicznej perfekcyjnie zorganizowany przez profesjonalną firmę, ale po czasie nadeszła jednak wspólna refleksja – taka formuła powinna  być jedynie uzupełnieniem tradycyjnych spotkań, nic bowiem nie może zastąpić osobistych kontaktów, szczegółowej wymiany indywidualnych doświadczeń i długich indywidulanych rozmów na temat konkretnego planowania wspólnych przyszłych przedsięwzięć badawczych i publikacyjnych.  

Na prezydenta ECCOMAS został Pan wybrany w 2017 roku. Stanie na czele takiej organizacji jest ogromnym sukcesem. W jaki sposób organizacja wpiera swoich członków i na jakich wartościach opiera swoją działalność?

ECCOMAS jest skrótem Europejskiego Stowarzyszenia Metod Komputerowych w Badaniach Stosowanych, działającego na pograniczu nauki i biznesu. Członkami organizacji jest wiele tysięcy osób ze środowiska naukowego i biznesowego zgrupowanych w organizacjach narodowych. Organizowane przez nas spotkania są niezwykle twórcze, ponieważ umożliwiają merytoryczne kontakty badaczy opracowujących naukowe nowości z osobami, które chcą te pomysły wdrażać w swoich firmach. Działania stowarzyszenia opierające się na współpracy uczonych i przedstawicieli biznesu są szczególnie ważne w polskich warunkach, gdzie wciąż istnieje uwarunkowana historycznie bariera między tymi środowiskami. Według mnie działania prowadzone przez organizacje typu ECCOMAS są niezwykle ważne dla przyszłości Europy, wzmacniając jej innowacyjność. Działając na rzecz takich organizacji wierzymy, że jesteśmy w stanie uświadomić to wszystkim potencjalnie zainteresowanym i skutecznie wspierać ich działania w tym zakresie.

Ma Pan nieustanny kontakt z biznesem, zasiadając w różnych gremiach, jak na przykład w Radzie Przedsiębiorczości Zarządzania i Innowacyjności w Executive Club. Czy mógłby Pan skomentować poziom innowacyjności polskich firm?

W Polsce jest wiele firm, które odnoszą sukcesy w zakresie innowacyjności. Ostatnio słyszymy np. dużo o urządzeniu, które wykrywa koronawirusa w oddechu co jest z pewnością nowością w skali światowej. Polacy odnoszą też sukcesy w bardzo nowoczesnych obszarach nanotechnologii czy druku 3D. Specjalnością naszych firm stały się autonomiczne roboty poruszające się po fabrykach i magazynach. Możemy wymienić cały szereg dalszych rzeczy, z których możemy być dumni, ale te potencjalnie znakomite wynalazki mają niestety zbyt często kłopot z szerokim rynkowym wdrożeniem. Innowacyjność w kraju się rozwija i równolegle wzrasta szeroka świadomość jej wagi, co jest dobrym znakiem. Musimy jednak zadbać o dynamikę tego rozwoju i o to, aby wartościowe pomysły mogły zostać szybko wdrażane, w naszym kraju i zagranicą. W Polsce istnieją instytucje, które wspierają takie inicjatywy, ale zakres ich pomocy jest ciągle niewystarczający. Niezbędna wydaje się dzisiaj być ponadto instytucja – choćby niewielka i pracująca zdalnie – która ułatwiałaby merytoryczne kontakty biznesu z badaczami, systematycznie informując każdą ze stron o osiągnięciach i możliwościach współpracy potencjalnych partnerów. Regulacje dotyczące szkolnictwa wyższego od pewnego czasu pozwalają przedstawicielom biznesu na uczestnictwo w życiu uczelni, ale możliwość ta nie jest na razie dostatecznie skutecznie wykorzystywana. Wielu uczonych opracowuje naprawdę ciekawe rzeczy zupełnie jednak bez świadomości istnienia firm, które mogłyby te pomysły wdrażać. Jednocześnie wiele firm ciężko pracuje bez świadomości istnienia instytucji badawczych, które mogłyby efekty ich pracy istotnie udoskonalić. Znalezienie sposobu na szerokie, wzajemne informowanie się i upowszechnianie wiedzy w polskich środowiskach akademickich i biznesowych o istniejącym potencjale tworzenia innowacji jawi się jako niezwykle ważne dla przyszłej kondycji naszej gospodarki.


Prof. Michał Kleiber

Wiceprezes Europejskiej Akademii Nauk i Sztuk, Prezydent międzynarodowej organizacji The European Community on Computational Methods in Applied Sciences (ECCOMAS). Prezes Polskiej Akademii Nauk w latach 2007-2015. Laureat licznych nagród naukowych, w tym najbardziej prestiżowej krajowej nagrody naukowej przyznawanej przez Fundację na rzecz Nauki Polskiej, odznaczony wysokimi odznaczeniami państwowymi przyznawanymi za osiągnięcia badawcze, m.in: belgijskim, francuskim i japońskim. Doktor honoris causa licznych uczelni w kraju i za granicą oraz członek wielu zagranicznych akademii nauk. W l. 2001-2005 Minister Nauki i Informatyzacji, w l. 2006- 2010 Społeczny Doradca Prezydenta RP ds. edukacji i badań.


Last Updated on 13 kwietnia, 2021 by Karolina Ampulska

Udostępnij
KATEGORIA