
Ekspert: upały powodują nawet trzy razy większe parowanie wody z rzek
Upały powodują nawet trzy razy większe parowanie wody z rzek. Niewykluczone, że Wisła będzie punktowo osiągać bardzo niski stan – powiedział PAP prof. Jerzy Kozyra z Instytutu Uprawy, Nawożenia i Gleboznawstwa w Puławach. Jego zdaniem likwidacja suszy hydrologicznej będzie możliwa dopiero na jesieni.
Kierownik Zakładu Biogospodarki i Agrometeorologii IUNG prof. Jerzy Kozyra zwrócił uwagę, że niskie stany wody w rzekach obserwuje się w Polsce już od kilku lat. „Szczególnie w tym roku jest to widoczne ze względu na niskie opady jesienią i zimą. Dobrze, że po wyjątkowo ciepłym styczniu był chłodny luty i maj, bo byłoby teraz jeszcze mniej wody w Wiśle” – ocenił ekspert.
Odnosząc się do cyklu hydrologicznego przypomniał, że w Polsce gospodarka wodna zależy od opadów atmosferycznych – woda najpierw przesiąka przez glebę, przedostaje się do głębszych jej warstw, jeśli jest jej wystarczająco dużo (tj. przekroczy pojemność wodną gleby) dociera do poziomu wód podziemnych, a następnie pokazuje się w źródłach.
„W tym roku nasze modele opisujące ilość wody w glebie pokazują, że cały czas mamy duży deficyt wody w głębszych warstwach gleby. Próbujemy włączyć te modele do systemu monitoringu suszy np. w projekcie kilku krajów Europy środkowo-wschodniej Clim4Cast, by ulepszyć monitoringi” – dodał.
Prof. Kozyra zwrócił uwagę, że najszybciej można zawsze zaobserwować suszę rolniczą obserwując efekty na polach uprawnych ze względu na to, że uprawy rolne bezpośrednio reagują na deficyt opadów i parowanie. To z kolei bardzo szybko przekłada się – jak wyjaśnił – na osłabioną kondycję roślin, obniżone plony, a w konsekwencji straty finansowe rolników.
Ekspert z IUNG poinformował, że najwięcej obszarów, gdzie wystąpią straty w uprawach z powodu suszy w tym roku znajduje w woj. lubuskim i zachodniopomorskim. Zagrożone są też centralne obszary woj. łódzkiego i kujawsko-pomorskiego. „Osłabione rośliny są bardziej wrażliwe np. na wysoką temperaturę, silny wiatr. Do tego, jak jest gorąco to występuje większa presja szkodników i chorób, co może przynieść negatywny efekt” – dodał agronom.
Natomiast drzewa – jak wyjaśnił – pobierają wodę przede wszystkim z głębszych warstw gleby, stąd drzewa w słabszej kondycji mogą być pierwszym wskaźnikiem suszy hydrologicznej.
Nawiązując do ostatnich gorących dni poinformował, że upały powodują nawet trzy razy większe parowanie wody z rzek. „Normalnie to ok. 2-3 litry z metra kwadratowego w postaci parowania z powierzchni np. jeziora oczka wodnego, zaś podczas czwartkowego upału – według pomiarów parowania na stacji agrometeorologicznej IUNG-PIB w Osinach koło Puław – wyparowało według zainstalowanego na tej stacji ewaporometru 7 litrów wody z metra kwadratowego zwierciadła wody” – poinformował profesor.
Dodał, że przy dużych upałach – jak pokazują pomiary – bardzo dużo wody bezpośrednio paruje z powierzchni wodnych, z gleby, ale i z roślin, jak i właśnie ze zbiorników wodnych i rzek – dlatego mniej wody dostaje się w konsekwencji do rzek.
Według eksperta, przelotne deszcze – po tak długim deficycie wody w glebie – nie zlikwidują suszy hydrologicznej ze względu na to, że zatrzymywane są one wtedy w powierzchniowych warstwach gleby i nie docierają głębiej.
„Na to potrzeba czasu i długotrwałych opadów atmosferycznych. Opady z gwałtownych burz w większości nie przesiąkają do głębszych warstw gleby, woda nie dostaje się do poziomu wód gruntowych i nie zasila źródeł, opady te powodują raczej spływy powierzchniowe, a w konsekwencji szybkie wezbrania rzek, ale po takich wezbraniach następują też szybkie spadki poziomu wody w tych rzekach” – podkreślił.
Zapytany, jak temu przeciwdziałać, odparł, że trzeba wszelkimi sposobami zatrzymywać wodę na polach uprawnych, w rowach melioracyjnych, spowalniając jej odpływ do rzek.
Aby nie było suszy hydrologicznej – jak ocenił profesor – potrzebne są około dwa miesiące okresu z opadami znacząco przewyższającymi normy wieloletnie. Jego zdaniem likwidacja suszy hydrologicznej najprawdopodobniej będzie możliwa dopiero na jesieni, kiedy temperatura spadnie, parowanie będzie mniejsze, a pojawią się dłuższe okresy z opadami atmosferycznymi.
W jego ocenie sytuacja na Wiśle nie zmieni się w najbliższym czasie, bo w lecie mamy duże parowanie ze względu na upały. „Niewykluczone, że Wisła będzie punktowo osiągać bardzo niski stan wody, co może w konsekwencji powodować zagrożenie dla ryb i innych organizmów wodnych” – przekazał.
Dodał, że niski stan wody w rzekach może mieć konsekwencje dla przemysłu m.in. elektrowni i innych dużych fabryk, które potrzebują w swojej działalności wody. Zaś zwykli mieszkańcy będą musieli liczyć się z zakazem podlewania ogródków, trawników czy napełniania przydomowych basenów.
Przeczytaj także: Susza u bram Europy. Niedobór wody uderza w gospodarkę
Źródło: naukawpolsce.pap.pl
Last Updated on 8 lipca, 2025 by Krzysztof Kotlarski