Donald Trump zaczyna swą drugą kadencję jako prezydent. Europejski biznes obawia się konsekwencji zapowiedzianych ceł
Świat biznesu z niepokojem czeka na pierwsze decyzje, jakie podejmie Donald Trump, zwłaszcza w sprawie wprowadzenia głośno zapowiadanych ceł na towary z zagranicy. Zdaniem Marcina Nowackiego, wiceszefa Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, Unia Europejska musi się przygotować na większy odbiór produktów i usług ze Stanów Zjednoczonych, które mają wysoki deficyt w handlu ze Starym Kontynentem. Tradycyjnie życzliwie nastawiona do USA Polska mogłaby wykorzystać swoją prezydencję w Radzie UE, by doprowadzić do porozumienia między obu stronami.
– Musimy się otworzyć jako Europa, jako Unia Europejska na zamówienia, produkty, inwestycje ze Stanów. Naturalne kierunki, istotne z punktu widzenia Polski, to obronność, aby zwiększone wydatki na zbrojenia w państwach NATO, Unii Europejskiej w części były związane z transferem technologii z Ameryki, tutaj znowu my służymy pomocą i kompetencją. Innym obszarem są technologie cyfrowe, centra danych, chmury obliczeniowe, gdzie Europa ma mniej kompetencji, w sposób naturalny powinniśmy przyciągać inwestycje – mówi agencji informacyjnej Newseria Marcin Nowacki, wiceprezes ZPP. – Polska i Europa Środkowa jest naturalnym miejscem, aby grać główną w rolę w tym zakresie. I w końcu przemysł i energetyka, mamy coraz więcej współpracy z branżą energetyczną ze Stanów i myślę, że ten kierunek też powinien być utrzymany z polskim przywództwem w tym obszarze.
Z wypowiedzi Donalda Trumpa jako kandydata, a potem prezydenta elekta wynika, że jedną z pierwszych decyzji, jakie zamierza podjąć w trakcie drugiej kadencji, będzie wprowadzenie ceł na towary sprowadzane z zagranicy. Najmocniej ruch ten miałby być wymierzony w Chiny; produkty z Państwa Środka miałyby być obciążone 60-proc. taryfą. Trump odgrażał się także Kanadzie i Meksykowi, grożąc 25-proc. stawką, by powstrzymać przepływ imigrantów i narkotyków. Ograniczenia wolnego handlu może się także spodziewać Unia Europejska. W różnych wypowiedziach 47. prezydenta USA padały stawki od 10 do 20 proc. na import z UE, jeżeli wspólnota nie nadrobi swojego ogromnego deficytu w handlu ze Stanami Zjednoczonymi poprzez masowe zakupy ropy i gazu. Europa zapowiedziała „adekwatną odpowiedź”, co można rozumieć jako zamiar wprowadzenia ceł odwetowych. Eksperci są jednak zgodni, że to Stary Kontynent wyjdzie na wzajemnych taryfach gorzej niż USA.
– W kontekście przyszłości relacji gospodarczych i politycznych pomiędzy Stanami a Unią Europejską widzimy wiele ryzyk i wyzwań. Ja się boję potencjalnej wojny handlowej pomiędzy Unią Europejską a Stanami, boję się też napięć w sektorze cyfrowym, Unia Europejska wykonała dużo pracy regulacyjnej w kontekście balansowania swojej pozycji wobec firm amerykańskich, musimy znaleźć wspólny mianownik – przekonuje Marcin Nowacki. – Stany oczekują od nas większej ekspozycji na produkty, na zamówienia z Ameryki, bo my mamy nadwyżkę handlową, to jest uzasadnione, z drugiej strony my w ostatnich latach zamieniliśmy Amerykę na Chiny jako największego partnera w kontekście importu do Europy.
W 2023 roku wywóz z UE do USA zmniejszył się jedynie o 1,3 proc. do 502,4 mld euro, po osiągnięciu rekordowo wysokiego poziomu 509,4 mld euro w 2022 roku. Przywóz z USA spadł mocniej, bo o 3,6 proc., do 346,2 mld euro w 2023 roku, po tym jak rok wcześniej wyniósł 358,7 mld euro. Nadwyżka handlowa UE z USA wzrosła w 2023 roku o 6,6 mld euro do 156,1 mld euro, a to nadal mniej niż rekordowa nadwyżka z 2021 roku w wysokości niemal 166 mld euro.
W 2024 roku tendencja ta wcale nie słabła. W listopadzie ubiegłego roku dodatni bilans handlowy UE z USA wyniósł 18,7 mld euro, o 2,8 mld euro więcej niż rok wcześniej. Wzrósł za to deficyt Unii w handlu z Chinami – do 28,6 mld euro w porównaniu z 25,3 mld euro rok wcześniej. Zdaniem Marcina Nowackiego Polska, która ma ciepłe relacje z USA, a obecnie sprawuje półroczną prezydencję w Radzie UE, mogłaby być dobrym mediatorem między dwoma obszarami gospodarczymi.
– Amerykańskie oczekiwania wobec Unii Europejskiej są wysokie i będą tarcia na poziomie biznesowym i politycznym. Musimy być w stanie spojrzeć na to z boku na poziomie Unii Europejskiej, bo Polska nie ma sobie tutaj nic do zarzucenia, aby te dysproporcje wyrównać i aby się bardziej zintegrować, być bliżej siebie, budować ekonomiczne NATO w kontekście wyzwań, które płyną z Azji, głównie z Chin i naszego wspólnego wroga, jakim jest Rosja – wskazuje wiceprezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. – Rolą Polski – przez nasze relacje i ekspozycje na biznes amerykański – jest to, aby nie było wojny handlowej i konfliktów gospodarczych, politycznych pomiędzy Unią Europejską a Stanami. To jest największe zadanie, jakie my Polacy, nie mówię tylko o rządzie, ale w ogóle o polskich elitach, biznesie, powinniśmy sobie postawić, aby twardo dyskutować, być otwartym na trudne debaty, dyskusje, ale jednak sprowadzić wszystko do wspólnych interesów.
Przeczytaj także: Prezydencki poker – jak rynki mogą zareagować na nowego prezydenta USA?
Źródło: biznes.newseria.pl
Last Updated on 20 stycznia, 2025 by Krzysztof Kotlarski