Biznes jest dla mnie przygodą, podróżą, która daje sporo adrenaliny. DAWID ZIELIŃSKI – Założyciel i Prezes Columbus Energy

Biznes jest dla mnie przygodą, podróżą, która daje sporo adrenaliny. DAWID ZIELIŃSKI – Założyciel i Prezes Columbus Energy

Kiedy narodził się pomysł na założenie firmy? Skąd pozyskałeś  zasoby niezbędne do uruchomienia i początkowego działania biznesu?

Podczas studiów podejmowałem pracę w różnych firmach zagranicznych. Pracowałem dla Heidelberg Technology Centre w Niemczech i Air BP w Londynie, UK, jako asystent managera, a także w ramach praktyk studenckich dla MARS Polska. Kiedy stamtąd wróciłem, to już wiedziałem, że nie chcę pracować dla kogoś, w szczególności dla korporacji. Poznałem wtedy moich przyszłych wspólników, tak samo jak ja młodych i głodnych sukcesu. I stanąłem wówczas przed wyborem, czy skorzystać z atrakcyjnej oferty pracy w MARS, czy założyć z firmę. Czyli albo praca w korporacji, albo własna przygoda, gdzie ma się niezależność czasu, nie tylko pieniędzy. Bo uważam, że różnica między menedżerem wysokiego szczebla w korporacji a przedsiębiorcą, któremu udało się stworzyć firmę, jest taka, że menedżer ma wolność pieniędzy, ale nie ma wolności czasu. A przedsiębiorca ma obie te wolności.

Jeśli chodzi o kapitał, to mieliśmy bardzo skromny. To był start-up. Jedyne zasoby, jakie ma start-upowiec, to jego czas, zaangażowanie i głód sukcesu. Jeśli się ma tzw. persistence, czyli pozytywną zawziętość, głód zwycięstwa, to zasoby finansowe zawsze się znajdują.

Dlaczego akurat w tej branży? Czy prowadzenie firmy w tej branży uważasz za strzał w dziesiątkę?

Uważam, że w każdej dekadzie pojawiają się obszary, które mają duży potencjał. Mój pierwszy biznes w 2009 r. polegał na wykonywaniu świadectw charakterystyki energetycznej dla domów jednorodzinnych i budynków komercyjnych. W tamtym czasie wchodziło prawo zobowiązujące budynki do posiadania takich dokumentów, ale niewiele podmiotów umiało to robić. Byliśmy jedną z pierwszych firm, które się w tym sprofesjonalizowały. Wykonywaliśmy takie świadectwa dla dużych galerii handlowych, które się wtedy budowały, ale też dla tysięcy domów jednorodzinnych. Dzisiaj takie świadectwa są powszechne, przygotowują je architekci. Wtedy jednak nie było automatyzacji procesu, trafiliśmy na niszę.

Podobnie było z firmą Columbus. Kiedy rozpoczynaliśmy działalność, w Polsce funkcjonowało zaledwie kilkadziesiąt instalacji fotowoltaicznych. Dzisiaj jest ok. 1,4 mln instalacji PV, z czego ponad 5% jest udziałem Columbusa. Gdy w Polsce startował rynek farm fotowoltaicznych, Columbus był jedną z pierwszych aktywnych firm na tym rynku. W tej chwili, gdy dopiero pączkuje rynek wielkoskalowych magazynów energii, Columbus jest pierwszą firmą, która wygrała aukcję rynku mocy dla największej inwestycji tego typu. Konkludując – największym zasobem start-upu czy młodej organizacji jest to, żeby uderzyć w dzwony, które jeszcze nie biły.

W jaki sposób państwo ułatwia bądź utrudnia zostanie i bycie przedsiębiorcą?

To kwestia bardziej złożona i rozdzieliłbym ją na dwa pytania: czy państwo ułatwia bycie przedsiębiorcą oraz czy ułatwia prowadzenie dużego przedsiębiorstwa. Moim zdaniem, żyjemy w takim ustroju politycznym, niezależnie od partii, jaka mu przewodzi, w którym polskie społeczeństwo ma sporo wyzwań z przedsiębiorczością. Z jednej strony doskonale rozwija się mikroprzedsiębiorczość, bo wielu ludzi rozumie, że warto mieć działalność gospodarczą, która w określonych specjalizacjach po prostu bardziej się opłaca. Więcej pieniędzy zostaje w kieszeni, a koszt usługodawcy jest taki sam. Dodatkowo zmiany, które nastąpiły w ostatnich latach, tj. pandemia, wojna w Ukrainie, uświadomiły ludziom, że umowa o pracę nie zapewnia bezpieczeństwa. To nie jest takie bezpieczeństwo, jak w latach 90., tylko oddawanie połowy swojej pensji. Dzisiaj mało kto liczy na to, że emerytura wypracowana ze składek będzie godziwa, biorąc pod uwagę dynamikę, z jaką zmienia się wartość gromadzonego kapitału i zmniejszająca się jego siła nabywcza. Z powodu tych wyzwań bycie przedsiębiorcą jest konieczne. Bo każdy człowiek, nawet pracując na etacie, musi być przedsiębiorczy – choćby po to, żeby spiąć swój domowy budżet. Zatem z tego punktu widzenia, państwo ułatwia bycie mikroprzedsiębiorcą.

Natomiast jeśli mówimy o zarządzaniu organizacją zatrudniającą 50, 100 czy więcej osób, to tu jest znacznie trudniej. Przedsiębiorcy prowadzący średnie i duże firmy działają pod presją zbyt szybko zmieniającego się prawa. Trudno nadążyć za ilością obowiązków, audytów, raportów, sprawozdań, nakładanych przez instytucje nadzorujące pracodawców. Potrzebujemy do tego celu zespołu kilkunastu osób odpowiedzialnych za to, żeby osoby zarządzające nie popełniły błędu. Co więcej, musimy się ubezpieczyć od tego, że nie nadążymy za zmianami w prawie. Bo jeśli popełnimy błąd, to zostaniemy ukarani. Wraz z kulkunastoma dużymi przedsiębiorcami zastanawiamy się, jak ukonstytuować organizację, która będzie prowadziła dialog z politykami po to, żeby zmiany prawne nie wywoływały efektu motyla. Bo czasami mała zmiana w prawie, która nie została właściwie skonsultowana z przedsiębiorcami, może mieć gigantyczny, długoterminowy wpływ na całą branżę, a w konsekwencji na całą gospodarkę. Wiele wprowadzonych przepisów, mimo że prokonsumenckich, często przynosi gorszy efekt dla pracodawców, co skutkuje negatywnym wpływem na gospodarkę.

Czy miałeś jakieś sytuacje kryzysowe, z powodu których chciałeś zrezygnować ze swoich interesów i zająć się czymś innym?

Przynajmniej raz w tygodniu mam taką myśl, czy tym wszystkim nie rzucić (śmiech).  Bo wszystko, co jest naszą pasją, w co wkładasz serce, zaangażowanie i całego siebie – niesie ze sobą i szczęście, i rozczarowanie. Tak samo jak miłość, rodzina, sport czy hobby. Tylko ten, kto nic nie robi, nie ma problemów. W podejmowaniu decyzji, również tych biznesowych, chodzi o to, żeby było więcej dobrych niż tych złych. Cieszę się, że Columbus nie jest firmą, która w ostatnich 10 latach miała same sukcesy i 100% wzrostu rok do roku, tylko że przeszliśmy swoiste katharsis. Ważne, aby po upadku, po trudnościach podnieść się i dalej rozwijać. Jesteśmy jednym z liderów fotowoltaiki, pomp ciepła i magazynów energii dla domów i małych przedsiębiorstw, liderem transformacji dużych magazynów energii, zaczynamy być spółką europejską. Przedsiębiorca zawsze powinien mieć jakiś plan awaryjny, natomiast ten, kto wierzy w swoje przedsięwzięcie, w to, co zbudował, jest w stanie osiągnąć ponadprzeciętny sukces.

A największe porażki, które poniosłeś, i które najwięcej Cię nauczyły? Jakie masz podejście do porażek w biznesie?

Porażki techniczne zdarzają się często; są to konsekwencje złych decyzji, wyboru złego partnera biznesowego itp. Natomiast mnie najbardziej dotknęły porażki związane z człowiekiem, gdy zawiodłem się na ludziach. Bo kiedy wszystko jest super, to ludzie wydają się przyjaciółmi, mają 150% zaangażowania, za które otrzymują oczywiście odpowiednie (150% :P) wynagrodzenie. Natomiast w momencie, gdy w firmie dzieje się gorzej, gdy trzeba ściąć wynagrodzenie, zredukować koszty, wprowadzić oszczędności, to weryfikuje się grono osób zaangażowanych. Wtedy wychodzi z ludzi to, jak bardzo są zachłanni na przytulanie się do sukcesu. Gdy są trudności i wyzwania, to odchodzą, choć wydawało się, że będą na dobre i na złe. Dlatego nauczyłem się, że w biznesie trzeba zrobić duży margines na zaufanie dla wszystkich wokół.

Czy przedsiębiorca to praca, powołanie czy może rodzaj szaleństwa? Czy biznes to win-win czy jednak krwiożerczy wyścig?

Na pewno nie jest to krwiożerczy wyścig, ale wszystko zależy od punktu widzenia. Jeśli dla kogoś celem w budowaniu firmy jest zarabianie pieniędzy bądź osiągnięcie sukcesu wizerunkowego, to jest to krwiożerczy wyścig. Ja na pewno w takim wyścigu nie uczestniczę. Dla mnie biznes jest po drugiej stronie. Nie jest pracą, ale przygodą. Biznes jest jak wyprawa w góry, gdzie liczy się droga, a nie cel. To wyprawa, na którą zabieramy ze sobą cudownych ludzi i idziemy szukać diamentów. I czasem nie jest najważniejsze, żeby znaleźć diamenty w dużej ilości, tylko żeby przeżyć mega fajną przygodę, zrobić dużo dobrego. A gdy się znajdzie te diamenty, to jest nagroda. Ale statystycznie zdarza się to nieczęsto. Mało jest takich, którzy wrócili z nagrodą. My mamy taką nagrodę w Columbusie, bo przetrwaliśmy konsolidację rynku i dzisiaj rośniemy, mamy przed sobą dobrą przyszłość. Teraz musimy się zastanowić, czy znalezione diamenty umiemy zamienić w kopalnię, która co roku będzie dowoziła odpowiednią ilość pełnych wagoników…

Kiedy nie ma przygody, to jest tylko ciężka harówka, bez radości. A gdy nie ma radości, to nie będzie sukcesu.

Mówi się, że przedsiębiorca pracuje 24h/dobę? Ile jest w tym prawdy? Czy jest możliwy work – life balance?

Dla mnie nie ma czegoś takiego jak work-life-balance. Ja nie chodzę do pracy – to jest różnica. Ciągle jestem na wyprawie, dlatego nie muszę niczego balansować. Cały czas żyję tą przygodą, spotykam nowych, fantastycznych ludzi. Chodzi o to, żeby ścieżka tej wyprawy przecinała życie rodzinne, wypoczynek, życie społeczne, towarzyskie, pasje, sport. To wszystko musi być ze sobą skorelowane, ale nie zbalansowane. Bo balansuje się to, co jest przeciwwagą. A nie uważam, żeby przeciwwagą do biznesu była rodzina, więc nie muszę niczego balansować. Moim największym problemem jest  znalezienie na wszystko czasu. Muszę więc zbalansować czas między moją przygodą a ludźmi, na których mi zależy, i którzy mnie potrzebują.

Albert Einstein powiedział „Staraj się nie stać się człowiekiem sukcesu. Stań się raczej człowiekiem wartości”. Jakimi wartościami kierujesz się w życiu i biznesie? Czy biznes może być odpowiedzialny , przyjazny ludziom oraz ekologiczny?

W Columbusie stworzyliśmy wartości, ponieważ nie byliśmy w stanie stworzyć misji i wizji. Bo misja i wizja to coś, co zmienia się nieustannie, podlega ewolucji. Nawet jeśli dziś je zdefiniujemy, to za trzy miesiące mogą być nieaktualne, bo pędzimy do przodu, szybko się transformujemy jako organizacja. To też jest nasza przewaga konkurencyjna. W biznesie interesuje mnie nie tylko zysk, ale przeżycie z ludźmi dobrej przygody. Etycznie, choć trochę w szalony sposób, z adrenaliną. Jeżeli uważamy się za ludzi dobrych obyczajów, to nie musimy potwierdzać, jakimi wartościami się kierujemy, bo jest to oczywiste. Jeżeli naszym celem nie jest zdobycie sławy i pieniędzy, nie chcemy być celebrytami życia, tylko je czuć, przeżywać, czerpać z niego garściami, ale w sposób zrównoważony – to nie musimy definiować wartości, bo są wpisane w to założenie, wpisane w nasze DNA.

Czy jesteś szczęśliwym człowiekiem? Co najbardziej podnosi Twój poziom szczęścia skoro już tyle osiągnąłeś? 

Uważam się za szczęśliwego człowieka i szczęściarza. Bo w życiu trzeba mieć dużo szczęścia. Faktor szczęścia w osiągnięciu sukcesu stanowi bardzo duży udział. Nie wiem, czy jest to 20%, 50% czy 80%. Smutne jest to, że ludzie są nieszczęśliwi na własne życzenie. Rozumiem, że ktoś może być nieszczęśliwy, bo jest chory, spotkała go tragedia, doświadczył biedy. Ja miałem wiele trudnych obszarów w życiu: jestem cukrzykiem typu 1, moje pierwsze start-upy poniosły klęskę, nie dostałem worka pieniędzy na start, a jednak udało mi się znaleźć w sobie pokłady determinacji i automotywacji, żeby codziennie rano wstawać z uśmiechem, zapałem, radością i baterią naładowaną w 100%. Wtedy da się wykorzystać życie i zmaksymalizować swoje szanse na sukces. Poziom szczęścia można mierzyć różnie. Na pewno jest to samorealizacja (tu mam 100% szczęścia), rodzina i ludzie, których mamy wokół siebie (tu również mam 100% szczęścia). Trzeba też pamiętać o tym, że człowiek, który ma za duży poziom szczęścia, czasem wariuje i dokonuje błędnych ocen i wyborów. I wtedy właśnie potrzebny jest balans, tzw. balans sodówki, żeby uregulować swoje szczęście na odpowiednim poziomie.


DAWID ZIELIŃSKI

Założyciel i prezes Columbus Energy – największej polskiej firmy w sektorze nowoczesnej energetyki i OZE. Absolwent elektrotechniki na AGH w Krakowie, uzyskał również dyplom MBA na Politechnice Krakowskiej. Doświadczenie menedżerskie zdobywał pracując m.in. dla Heidelbergu Technology Centre w Heidelbergu, Air BP w Londynie czy MARS Polska.

Przedsiębiorcą jest od 2009 r.  Od początku skupia się na efektywności energetycznej i OZE, stawiając w swoich start-upach na innowacje. W ciągu 9 lat działalności Columbus Energy przeprowadził rozwój i transformację spółki, notowanej obecnie na NewConnect, osiągając spektakularny sukces biznesowy. Za pośrednictwem Columbus Dawid Zieliński inwestuje w innowacyjne start-upy, m.in. w Saule Technologies – polską firmę rozwijającą technologię perowskitowych ogniw słonecznych. Jest także członkiem Rad Nadzorczych Saule S.A. i Saly S.A.

Ceniony ekspert w branży nowoczesnej energetyki, członek Rady Koordynacyjnej ds. Rozwoju Sektora Fotowoltaiki przy Ministerstwie Klimatu i Środowiska oraz Rady Programowej UN Global Compact Network Poland. Zwycięzca prestiżowego konkursu EY Przedsiębiorca Roku 2020 w kategorii Nowe Technologie/Innowacyjność, laureat Godła „Teraz Polska”, znalazł się na liście 200 osób, które kreują polską gospodarkę (wg rankingu RMF FM, Money.pl i 300Gospodarka).

Charyzmatyczny przywódca i wizjoner, miłośnik nieszablonowych rozwiązań oraz wspinaczki wysokogórskiej. Żyje w zgodzie z wartościami, które stanowią też DNA Columbus: tempo, talent, troska, technologia. Jego wizją, którą realizuje m.in. poprzez Fundację Carbon Footprint, jest neutralizacja śladu węglowego.

Last Updated on 16 sierpnia, 2023 by Anastazja Lach

Udostępnij