Dr Paweł Urbański, Dyrektor Szkoły Biznesu Politechniki Warszawskiej: Prywatny kapitał nie lubi zmian reguł gry

Dr Paweł Urbański, Dyrektor Szkoły Biznesu Politechniki Warszawskiej: Prywatny kapitał nie lubi zmian reguł gry

Szkoła Biznesu Politechniki Warszawskiej oferuje jedne z najlepszych MBA w Polsce. Co tak naprawdę decyduje o pozycji programu MBA i wpływa na wysoki poziom nauki?

Wysoki poziom programów MBA w Szkole Biznesu Politechniki Warszawskiej to wypadkowa wielu czynników. Dążymy do tego, aby studia były mocno osadzone w realiach biznesowych i znajdowały się blisko rynku i jego potrzeb.

Równocześnie stawiamy na nauczanie praktyczne. Wychodzimy z założenia, że najlepszym sposobem na zdobywanie wiedzy są starannie dobrane studia przypadku, projekty grupowe, praca warsztatowa i dyskusja. Chcemy, aby zajęcia były platformą wymiany doświadczeń i punktów widzenia na istotne zagadnienia biznesowe między prowadzącymi zajęcia i studentami.

Tematyka naszych programów oscyluje wokół zagadnień dotyczących nowoczesnych technologii, których roli nie da się nie zauważyć w biznesowym dyskursie. Studia MBA Kaizen Industry 4.0 pozwalają zrozumieć założenia czwartej rewolucji przemysłowej, program MBA Digital Transformation umożliwiają opanowanie wiedzy z zakresu technologii informacyjnych i nabycie umiejętności korzystania z inteligentnych rozwiązań, a MBA Finance & Technology pokrywa wiedzę z zakresu finansów, inwestycji i globalnych trendów technologicznych w branży finansowej.

Pracuje Pan naukowo i jednocześnie działa w biznesie. Jak ważna jest komercjalizacja osiągnieć naukowych? Czy polski system wspiera innowatorów?

Pozycja naszego kraju w tym obszarze nie napawa optymizmem – z danych Europejskiej Indeksu Innowacji z 2019 r. wynika, że polska gospodarka pod względem innowacji plasuje się na czwartej od końca pozycji w rankingu krajów Unii Europejskiej i siódmym od końca dla wszystkich europejskich krajów. Nasz index innowacyjności jest 2,5-krotnie niższy, niż w najbardziej innowacyjnej w UE Szwecji.

Aby konkurować z najlepszymi gospodarkami nie można sobie pozwolić na niedocenianie  roli nauki dla rozwoju biznesu i biznesu dla rozwoju nauki. To system naczyń połączonych, w którym nauka oferuje wiedzę, badania i innowacje, a świat biznesu – komercjalizację, możliwości rozwoju i ich praktycznego wykorzystania.

Potencjalną przeszkodą na drodze dobrej współpracy biznesu i nauki jest brak wzajemnego zaufania. Z badania przeprowadzonego w przez MIT Enterprise Forum Poland wynika, że inwestorzy w siedmiopunktowej skali oceniają wzajemny poziom zaufania na 4,4. Poziom zaufania do naukowców to 3,3, a poziom zaufania naukowców do inwestorów to 2,9.

Budowa zaufania to długi proces, rozłożony na lata, jeśli nie na pokolenia. Jest w tym rola Państwa jako instytucji neutralizującej ryzyko po obu stronach. Najlepiej promocję współpracy robić przez udane przykłady i być bardzo wyrozumiałym dla porażek.

Jakie technologie przyszłości będą miały największy wpływ na sposób podnoszenia innowacyjności produktów i usług w przedsiębiorstwach?

Trudno nie dostrzegać potencjału robotyzacji, rozwiązań opartych na uczeniu maszynowym, rozszerzonej i wirtualnej rzeczywistości czy technologii blockchain – wszystkie one mogą stać się katalizatorami przemian w organizacjach. Postęp w ich zastosowaniu jest wykładniczy.

Wielką wartością stają się dane. Metody ich analizy stają się coraz bardziej doskonałe. Nie sądzę przy tym, że wąskim gardłem będzie dostęp do kompetencji analitycznych, umiejętności budowy algorytmów, ale to, jak wykorzystywać te algorytmy do rozwijania konkurencyjności firm i tworzenia wartości dla klientów.

Wracamy więc do kluczowej roli, jaką ma realna wiedza biznesowa, zarządcza, sztuka poszukiwania nisz rynkowych, wymyślania nowych modeli biznesowych, a nie sam fakt dostępności technologii czy programowania.

Jest Pan Przewodniczącym Rady Nadzorczej Columbus Energy. Jakie są największe wyzwania dla krajowej energetyki – niedobór mocy, przestarzale technologie, unijny pakiet klimatyczny?

Powiem nieco prowokacyjnie: w tych trzech kwestiach wymienionych w pytaniu, widzę wielką szansę a nie zagrożenie dla polskiej energetyki. To nie jest sytuacja, w której mamy postawione trudne zadanie, które wymaga wysiłku przekraczającego nasze możliwości. Jest dokładnie odwrotnie. Mamy wszystkie narzędzia w ręku: jest finansowanie, są technologie, jesteśmy częścią europejskiego rynku, więc ewentualne niedobory można kompensować importem, a nawet na tym zarabiać.

Prawdziwym sprawdzianem będzie wybór sposobu poradzenie sobie z tymi zadaniami od strony wyboru strategii, organizacji rynku i regulacji. Pytań jest tu kilka: w jakiej strukturze konkurencyjnej, własnościowej, w jakich modelach biznesowych będzie miała miejsce ich realizacja, jak podzielimy ryzyko inwestycyjne pomiędzy klientów, inwestorów i państwo, czy w ogóle uda się zbudować dostatecznie wiarygodne regulacje, aby ktoś chciał inwestować prywatny kapitał, bez obawy, że rząd zmieni nagle reguły gry?

Jakie są Pana odpowiedzi na te pytania?

Nie zakładam, że rząd wycofa się z ustalania generalnych zasad działania branży – to jest zbyt ważny obszar działania Państwa, żeby nie określić takich ram i to w sposób długoterminowy. Ale nie podoba mi się podejście, w którym rząd ufa zanadto podpowiedziom tzw. dużej energetyki państwowej. One będą zachowawcze i będą raczej zniechęcać niż zachęcać do otwierania energetyki na innowacje i konkurencję. A to tu będzie pole postępu, budowy wartości, uwolnienia energii przedsiębiorców.

Moja propozycja bazuje na następującej logice – dokonajmy podziału na dwie specjalizacje: pierwszą – eksploatację i rozwój mocy konwencjonalnych, aby zagwarantować bezpieczeństwo energetyczne i drugą – budowę nowego segmentu energetyki rozproszonej, innowacyjnej, zintegrowanej z klientem, korzystającej z rynku giełdowego i konkurującej na przejrzystych zasadach.

Przy takim podziale ról rząd wziąłby na siebie finansowanie wielkich, a przez to ryzykownych projektów wytwórczych, bo może to zrobić przy niskim koszcie kapitału. Ale wszędzie tam, gdzie możliwa jest konkurencja, powinno być to zostawione rynkowi.

Obserwując firmy takie jak Columbus, wierzę, że ten drugi segment ma szanse rozwinąć się w sposób spektakularny, jeśli damy mu dużo przestrzeni na innowacyjność i konkurencję.

Columbus to jedna z najbardziej dynamicznie rozwijających się firm energetycznych, inwestuje w sektorze wytwarzania, obrotu i dystrybucji energii. Jak finansujecie te przedsięwzięcia?

Dostęp do kapitału dla szybko rosnącej firmy jest kluczowy. Dużo zainwestowaliśmy w jakość profesjonalnej współpracy z rynkiem kapitałowym.

Pozyskujemy kapitał na warunkach rynkowych, bo to gwarantuje długoterminowy rozwój firmy i budowę wartości. Kluczowe słowo to długoterminowy, gdyż warunkiem takiego rozwoju jest trwałe zaufanie, które budujemy między firmą i rynkiem kapitałowym.

Wykorzystujemy kredyty, obligacje, trwają przygotowania do IPO przy okazji przejścia z New Connect na rynek główny. Sukcesem zakończyła się pierwsza w energetyce w Polsce emisja zielonych obligacji.

Budowę farm PV, co do zasady, realizujemy przez Project Finance. Nie korzystamy na dużą skalę z dotacji – choć mogą to robić nasi klienci.

Elektrownia atomowa w Polsce to zbyt wielkie ryzyko czy ogromna szansa rozwoju? Jakie ma Pan spojrzenie na ten kontrowersyjny od lat temat?

Zanim odpowiem na to pytanie to zaznaczę, że widzę bardzo duży potencjał rozwoju dla energetyki odnawialnej i prosumenckiej. W tym zakresie dokonuje się wielki postęp za sprawą taniejących technologii odnawialnych, magazynowania, sposobu rozliczeń. I jest to zdrowy sposób inwestowania – klienci biorą na siebie ryzyko inwestycyjne i dopasowują wielkość inwestycji do potrzeb. Jest to ‘fair’, gdyż inwestycja odbywa się na koszt tych, którzy będą z tych inwestycji korzystać.

Z drugiej strony uważam, że system elektroenergetyczny, a więc duże elektrownie, sieci i skoordynowane zarządzanie pozostaną. Taki system gwarantuje stabilność i rezerwę. Jego zasilanie wyłącznie ze źródeł zależnych pogodowo to propozycja, która na dziś się nie broni.

Zatem kluczowym pytaniem jest, jaka technologia powinna zasilać system elektroenergetyczny w perspektywie najbliższych dekad, gdy będziemy wyłączać elektrownie węglowe. Czy, jak niektórzy twierdzą, zielony wodór produkowany z nadwyżek źródeł odnawialnych okaże się remedium? Być może. Chciałbym, żeby tak było, ale tego nie wiemy. Ale co będzie, jeśli wodór okaże się ślepą uliczką do zastosowań energetycznych np. z powodu jego wybuchowości, trudności w magazynowaniu lub transporcie?

Nie mamy zbyt wiele czasu na robienie zakładów i spekulacje. Dlatego na dziś nie widzę na horyzoncie sprawdzonych technologii bezemisyjnych poza energetyką nuklearną, która mogłaby wypełnić lukę w systemie po wycofywaniu mocy węglowych.


Dr Paweł Urbański

Przez większość kariery zawodowej łączył doświadczanie biznesowe z akademickim. Posiada dyplom Doktora Nauk Ekonomicznych Imperial College London dyplom Inżyniera oraz MBA na Politechnice Warszawskiej. Był wykładowcą a obecnie również Dyrektorem Szkoły Biznesu PW. Jest współzałożycielem INVEN Group – firmy o profilu dewelopersko-inwestycyjnym działającej w obszarze energetyki oraz Przewodniczącym Rady Nadzorczej Columbus Energy, wiodącego dostawcy systemów fotowoltaicznych w Polsce. W latach 2006-2008 był Członkiem Zarządu PSE i Prezesem PGE. Był też Partnerem w brytyjskiej firmie doradczej CET (Central Europe Trust). W ramach CET nadzorował i współtworzył wiele projektów doradczych i inwestycyjnych dla największych polskich i międzynarodowych firm energetycznych.

Last Updated on 23 czerwca, 2021 by Karolina Ampulska

Udostępnij
KATEGORIA