M. Boni: Potrzebujemy planu wdrożenia nowego aktu o sztucznej inteligencji. To może być zadanie polskiej prezydencji w UE

M. Boni: Potrzebujemy planu wdrożenia nowego aktu o sztucznej inteligencji. To może być zadanie polskiej prezydencji w UE

W środę 13 marca Parlament Europejski zatwierdził AI Act. To pierwsza tego typu regulacja tak szeroko obejmująca obszar sztucznej inteligencji. Celem nowych przepisów jest zbudowanie środowiska prawnego, które pozwoli na rozwój tej technologii, przy jednoczesnym poszanowaniu praw podstawowych, ochronie demokracji czy praworządności przed systemami wysokiego ryzyka. – Przy wielu artykułach, które niekoniecznie są interpretowalne łatwo i w spójny sposób, proponowałbym, żeby Komisja Europejska, ale to może być też polska rola podczas prezydencji, przygotowała plan wdrożenia regulacji o sztucznej inteligencji – ocenia były minister cyfryzacji Michał Boni. 

Artificial Intelligence Act przewiduje m.in. skategoryzowanie zakazanych praktyk w zakresie rozwiązań AI, szczególnie tych, które zagrażają prawom obywateli. Zaliczono do nich m.in. używanie technik podprogowych oraz dyskryminujących, manipulujących zachowaniem ludzi lub wykorzystujących ich słabości Nowe przepisy zakażą stosowania systemów sztucznej inteligencji w zakresie tzw. social scoringu, czyli klasyfikacji punktowej obywateli. Ograniczą także korzystanie z systemów identyfikacji biometrycznej dla organów ścigania – w tym przypadku przewidują pewne wyjątki, które wąsko zdefiniowano na zamkniętej liście. Ponadto będzie obowiązek wyraźnego oznaczania nieautentycznych lub zmanipulowanych obrazy, treści audio lub wideo.

– Trzeba zacząć od tego, że sztuczna inteligencja sama w sobie nie jest ani zła, ani dobra, jest neutralna. Zastosowania sztucznej inteligencji mogą być różnorakie i to często zależy od ludzi, państw i firm. Regulacje są potrzebne do tego, żeby zanalizować ryzyka, które mogą przynieść konkretne zastosowania sztucznej inteligencji – mówi agencji Newseria Biznes Michał Boni, adiunkt na Uniwersytecie SWPS, były minister cyfryzacji.

Kluczowa będzie ocena takiego ryzyka i potencjalnego wpływu na bezpieczeństwo obywateli.

– Jeśli te ryzyka są zbyt duże, to być może powinno być ograniczenie wprowadzania w życie danego rozwiązania, a jeśli są mniejsze, ale jakieś są jednak, to wtedy firma powinna przejść test sprawdzający, czy te ryzyka wpłyną na ludzi, społeczeństwo, środowisko zewnętrzne – mówi Michał Boni. – Takie testy zostały przygotowane przez grupę ekspertów zajmujących się m.in. etycznymi wymiarami sztucznej inteligencji. Więc to jest do okiełznania, tylko musimy podejść praktycznie od strony zastosowań i ryzyk, a nie od mówienia generalnego o sztucznej inteligencji.

W AI Act określono szczególne obowiązki dla systemów wysokiego ryzyka. Obszary, w których są one wykorzystywane, to m.in.infrastruktura krytyczna, edukacja i szkolenie zawodowe, zatrudnienie, podstawowe usługi prywatne i publiczne (np. opieka zdrowotna, bankowość). Opierają się też na nich niektóre systemy organów ścigania. Wykorzystuje się je, by zarządzać migracją i granicami oraz na potrzeby wymiaru sprawiedliwości i procesów demokratycznych, np. wyborów. Takie systemy muszą oceniać i ograniczać ryzyko oraz prowadzić rejestry zdarzeń. Muszą też być przejrzyste i dokładne oraz podlegać kontroli przez człowieka. Dodatkowo obywatele zyskają prawo do złożenia skargi dotyczących systemów SI.

Jak podkreśla ekspert, wyzwaniem przy tworzeniu tego typu aktów prawnych jest uniwersalność poszczególnych zapisów. Chodzi o to, by miały one zastosowanie także w przyszłości wobec nowych ryzyk, które nie są znane. Stąd wiele zapisów może wydawać się niejasnych. 

 Przy wielu artykułach, które niekoniecznie są interpretowalne łatwo i w spójny sposób, ja bym proponował, żeby Komisja Europejska, ale to może być też polska rola podczas prezydencji, przygotowała ważny dokument, czyli plan wdrożenia regulacji o sztucznej inteligencji. To jest skomplikowane, bo niektóre rzeczy z tego aktu będą wchodziły w kilka miesięcy po przyjęciu, inne w rok, inne w półtora, inne w dwa lat, do trzech, więc to będzie trwało. Po to, żeby to było sensownie zrobione, to taki plan wdrażania powinien być przygotowany – ocenia Michał Boni. – Tam, gdzie różne rzeczy nie będą do końca jasne, powinniśmy pójść w stronę kodeksu dobrych praktyk. Czyli biznes między sobą powinien ustalać, razem z innymi partnerami, np. użytkownikami, jakie rozwiązanie jest dobre i trzyma się ducha prawa o sztucznej inteligencji, które między innymi ma chronić naszą podmiotowość.

Według firmy doradczej Deloitte, postępująca cyfryzacja gospodarki sprawia, że kolejne organizacje decydują się na zastosowanie narzędzi opartych na sztucznej inteligencji. Z raportu „Unlocking the power of AI” wynika, że ponad 90 proc. firm chce osiągnąć wyższy poziom dojrzałości w zakresie AI w trakcie najbliższych trzech lat. Tempo i realizacja ich planów jest jednak uzależniona od takich czynników jak: kwalifikacje personelu oraz zdolności danej organizacji do wdrożenia rozwiązań opartych na uczeniu maszynowym. Autorzy przytoczonego raportu szacują, że w ciągu dwóch najbliższych lat biznesowa wartość, która powstanie dzięki AI, może wynieść nawet 4,4 bln dol. 

Wiele środowisk na etapie tworzenia nowego prawa wyrażało obawy, że wprowadzenie wspomnianych regulacji może spowolnić rozwój rynku sztucznej inteligencji. Takiej oceny nie podziela Michał Boni.

 Myślę, że rynek będzie się tak samo dynamicznie rozwijał jak teraz, dlatego że wiele firm już stosuje te zasady, mechanizmy, choćby analizy ryzyka, które są wpisane do tej regulacji. Natomiast na pewno będzie potrzebne dobre doradztwo, szczególnie dla małego biznesu, jak niektóre przepisy zinterpretować, ale też przede wszystkim, czy te zastosowania sztucznej inteligencji, które chcą wprowadzić, jakąś predykcję, przewidywanie w oparciu o dane tego, co z biznesem się może dziać, czy to tworzy jakieś ryzyka, czy nie – mówi były minister cyfryzacji. – W wielu wypadkach nie będzie w ogóle tworzyło żadnego ryzyka. Pamiętajmy, że ta regulacja wskazuje na systemy o wysokim poziomie ryzyka, ale jest ich między 10 a 15 proc. 85 proc. systemów sztucznej inteligencji funkcjonuje bez żadnego ryzyka, więc tu nie będzie jakiejś radykalnej, powszechnej zmiany.

Unijne rozporządzenie przewiduje powstanie Europejskiej Rady ds. Sztucznej Inteligencji. Ponadto w państwach członkowskich mają powstać organy krajowe zajmujące się tym zagadnieniem. Główne zadanie tych instytucji będzie skoncentrowane na skutecznym egzekwowaniu zapisów rozporządzenia w każdym z państw UE. Na poziomie krajowym będą powstawać również tzw. piaskownice regulacyjne. Ich celem będzie ułatwienie firmom rozwijania innowacji oraz przeprowadzania testów nowych rozwiązań przed oddaniem do użytku. 

Sztuczna inteligencja to pojęcie bardzo szerokie, które w ujęciu teoretycznym pojawiło się w nauce już w 1956 roku za sprawą amerykańskiego informatyka Johna McCarthy’ego. Z czasem definiowano ją jako zdolność systemu do właściwej interpretacji danych, które pochodzą z różnych zewnętrznych źródeł, a także automatycznego uczenia się na podstawie zebranych informacji, a następnie wykonywania określonych zadań. Obecnie pojęcie „sztucznej inteligencji” jest wiązane z różnymi popularnymi rozwiązaniami w zakresie automatycznego tworzenia tekstów, grafik, tłumaczeń czy materiałów audiowizualnych. W rzeczywistości to dużo szersze pojęcie dotykające m.in. takich obszarów jak sieci neuronowe, uczenie maszynowe, przetwarzanie danych (w tym Big Data), rozpoznawania obrazów, dźwięków czy mowy, a także sztucznej twórczości. 

Przeczytaj także: Artur Sawicki: multi-cloud, AI i mechanika kwantowa, czyli przyszłość technologii chmurowej


Źródło: biznes.newseria.pl

Last Updated on 14 marca, 2024 by Krzysztof Kotlarski

Udostępnij
TAGS