Świat to wspólny biznes

Kończący się rok wyznacza jeden z najtrudniejszych okresów od dekad. Na palcach jednej ręki można policzyć duże branże, które na skutek pandemii nie ucierpiały. Przedsiębiorcy zaciskają pasa i dokładnie oglądają każdą złotówkę, jednak teraz, bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, potrzebna jest solidarność z tymi, którzy z powodu skutków pandemii znaleźli się na granicy życia i śmierci. Ta solidarność nam się po prostu opłaci.

Koronawirus, który w wielu krajach stał się „wirusem głodu”, kryzys klimatyczny, powodujący przedłużające się susze i powodzie, konflikty zbrojne, niespotykana od lat plaga szarańczy i wybuch w Bejrucie, spychający Liban na krawędź katastrofy humanitarnej – to tylko część krajobrazu katastrof tego roku. Wszystkie te nieprzewidziane zdarzenia powiększają skalę głodu i niedożywienia (wedle szacunków ONZ nawet dwukrotnie!), a setki milionów ludzi wpychają w skrajną nędzę. Dla mieszkańców Północy, mimo że sami niejednokrotnie boleśnie doświadczają skutków kryzysu, to wciąż problemy bardzo abstrakcyjne, migawki z relacji TV, które pozornie nie mają żadnego przełożenia na ich życie. A jednak wirus, który jeszcze niespełna rok temu wydawał się lokalnym chińskim problemem, dziś pustoszy cały świat, paraliżuje ochronę zdrowia, wstrzymuje gospodarki i doprowadza do głębokich niepokojów społecznych. Chyba trudno o bardziej wyrazisty przykład, który pokazuje w jak współzależnym świecie dziś żyjemy. ONZ ostrzega, że jeśli nie wygasimy wszystkich ognisk choroby, to Afryka stanie się rezerwuarem koronawirusa, który wróci do krajów północy. Nie jest to jednak czas na straszenie, lecz na uzmysłowienie sobie, że jesteśmy w tym świecie wszyscy naprawdę razem i odcinanie się od jego części, odwracanie oczu od przeróżnych problemów, jest nie tylko nieeteyczne, ale też zwyczajnie  nieopłacalne. To jest czas na działanie, bo świat będzie bezpieczniejszy i bardziej stabilny, jeśli zadbamy o ludzi, których życie jest naprawdę kruche i gdzie nawet niewielki wstrząs jest je w stanie wywrócić do góry nogami. Tam, gdzie działa PAH, w Afryce czy na Bliskim Wschodzie, dzięki wsparciu osób prywatnych, a także firm i instytucji, pomagamy ludziom, którzy znaleźli się w bardzo trudnym położeniu. Za pieniądze od darczyńców jesteśmy w stanie kupić na miejscu sprzęt, towary i opłacić pracę specjalistów. Czasami nie potrzeba wiele, by pomóc odbudować czyjeś życie i sprawić, że człowiek uniezależnia się od pomocy z zewnątrz. Jeśli są warunki, wystarczy na przykład zapewnić dostęp do wody, przekazać ludziom nasiona zbóż i prosty sprzęt rolniczy, dzięki czemu mogą sami  wyprodukować żywność. Wydaje się, że to drobina, że to kropla w morzu potrzeb, ale przecież właśnie z takich drobin składa się nasz świat, a każdy ma odrobinę mocy, by uczynić go trochę znośniejszym.

Pomoc to relacja obopólna, wymiana, z której korzystają obie strony. Nasi darczyńcy biznesowi, oprócz korzyści jak najbardziej wymiernych, zyskują też poczucie sprawczości wobec świata, a ich pracownicy przekonanie, że ich praca ma głębszy sens i wymiar. Z kolei klienci dostrzegają i doceniają troskę firmy w zaangażowanie we wsparcie organizacji pomocowej. Powoli też nadchodzi moment na rewizję hasła “myśl globalnie – pomagaj lokalnie”. Lokalność wciąż istnieje, ale coraz większą rolę w naszym życiu odgrywają procesy, które dzieją się na odległych czasem kontynentach. Mamy szansę uzyskać na nie wpływ.


Więcej o możliwości współpracy z PAH można przeczytać na stronie:

https://www.pah.org.pl/zaangazuj-sie/dla-biznesu/


Autor:

Rafał Grzelewski

Rzecznik prasowy PAH

Last Updated on 16 lutego, 2021 by Karolina Ampulska

Udostępnij