Nie zawsze najważniejszy jest zysk. Władysław Grochowski, Prezes Arche S.A.

Nie zawsze najważniejszy jest zysk. Władysław Grochowski, Prezes Arche S.A.

„Hotelarz” ogłosił Pana „Człowiekiem Roku Polskiego Hotelarstwa”. Otrzymał Pan to wyróżnienie ze względu na szybki rozwój swoich obiektów a także ze względu na liczne działania prospołeczne. Jakie były Pana początki w branży hotelarskiej? Wyczuwał Pan, że Pańska działalność rozwinie się w taki sposób?

Nie, absolutnie nie wyczuwałem. Ja do tej pory nie uważam, że jestem hotelarzem, ale środowisko mnie zaakceptowało. Bardzo się dziwię, bo jestem w tym amatorem. Nigdy nie planuję za bardzo na przyszłość, działam jakby w danym momencie, pod wpływem emocji, decyzję podejmuję zupełnie przypadkowo.

Pierwszy hotel to był zupełny przypadek. W Siedlcach był jakiś tam mały biurowiec i nie było co z tym zrobić żeby go nie wyburzać, więc powstał taki hotel. Następnie był zabytek – pałac w Łochowie. Później nie mieliśmy co z terenem w Warszawie zrobić, nie można było postawić mieszkaniówki, więc  znowu może hotel. I tak to poszło. Nie planowałem tego zupełnie. Może poważniej około 5 lat temu zaczęliśmy myśleć, że faktycznie może to być ciekawe. Wtedy tak sobie puściłem bez zastanowienia, że chcemy być największą siecią hotelową. Jak może nie największą to może najbardziej oryginalną. No i nie sądziłem że po chyba 5 latach jesteśmy faktycznie największą wg ilości pokoi. Jesteśmy rozpędzeni i bardzo się cieszę, że w tym miejscu jesteśmy.

Jak często bywa Pan w swoich hotelach? Czy wprowadza Pan swoje uwagi np. w wystroju wnętrz czy raczej decyzje pozostawia Pan osobom zarządzającym?

Bywam czasami w swoich hotelach. W niektórych zdarzy mi się raz w roku w niektórych kilka razy w roku, ale generalnie dosyć rzadko.

Jeżeli chodzi o wnętrza to pewien kierunek wskazuję. W firmie nie zawsze mnie słuchają, może dlatego teraz niedawno powiedziałem, że pewnie nie będą mi potrzebni, bo oni po swojemu, a dla mnie ważniejsze jest to, żeby forma nie przerastała treści. Dla mnie istotne jest takie projektowanie społeczne, gdzie zostawiamy przestrzeń do różnych działań.

Myślę, że nasze obiekty w szczególności te zabytkowe są tak ciekawe same w sobie i mają tą historię i tego ducha miejsca, że niewiele trzeba dodawać. Jeszcze nawiązując do projektowania społecznego, to chcemy, żeby to nie były autorskie projekty architekta wnętrz, tylko bardziej zbiorowe działanie. Włączamy różne grupy ludzi, między innymi osoby niepełnosprawne z zespołem Downa albo lokalne kobiety – seniorki, które znają to miejsce i pewne wpływy lokalne i na dodatek profesjonalistów typu studenci Akademii Sztuk Pięknych, którzy mogą się przy okazji otworzyć. Mamy bardzo ciekawe doświadczenia z Gdańska, gdzie był taki plener malarski na 30 parę osób z zespołem Downa plus studenci i profesorowie.

Słynie Pan z zamiłowania do odnawiania wieloletnich obiektów i przywracania ich do życia. W jaki sposób wyszukuje Pan te niezwykłe obiekty, a może to one znajdują Pana?

Od kilku lat nie kupujemy takich terenów, które wcześniej nie było zainwestowane. Najczęściej są to obiekty poprzemysłowe, zdegradowane, po przejściach, po pożarach, po różnych katastrofach i tak się teraz zdarza, że to obiekty nas znajdują. Dostajemy bardzo dużo propozycji, nie sądziłem, że w Polsce  tyle tego jest. Tylko niektóre z nich wybieramy i szkoda, że tak mało, ale nasze możliwości są ograniczone. Chcielibyśmy dużo więcej, bo to co robimy daje nam bardzo dużo satysfakcji. Ma to dobry odbiór społeczny i dla tych lokalnych społeczności. Zawsze jest to miejsce, gdzie chcemy przytulić czy to stowarzyszenia, samorządy, spotkania, festiwale.

Teraz w czasie pandemii, przez to co się na świecie dzieje, na nowo szukamy i wyciągamy wnioski, co mamy robić ze środowiskiem, ze światem na przyszłość, co zostawimy następnym pokoleniom. Myślę, że hotele są świetnym miejscem do zmiany naszej świadomości, do zrobienia czegoś dobrego do naszej edukacji.

Trudno jest nabyć te opuszczone/zapuszczone lokalizacje? Jak wygląda taki proces? Jakie są bariery prawne?

Nabyć jest bardzo łatwo, tylko po drodze jest bardzo dużo problemów oczywiście. Głównie biurokratycznych, takich proceduralnych. W tym wszystkim często jesteśmy zdani na siebie, musimy stosować jakieś niekonwencjonalne sposoby. Każdy chciałby dobrze, także urzędnik, ale nasze prawo jest tak skomplikowane z interpretacjami, że często Ci urzędnicy wolą nie podejmować decyzji, unikają tego. Teraz przez pandemię covid takie procedury są gorsze. Konserwator zwraca uwagę na jakiś detal i wielokrotne uzgodnienia. Nie patrzy, że ratujemy obiekt jako całość, że my go nie niszczymy. My staramy się zostawić jak najwięcej, zabezpieczamy go, bo może w przyszłości, w następnych pokoleniach będzie inne podejście do konserwacji. My nie robimy sztucznych obiektów. Gdzie nie musimy zmieniać to zostawiamy. Naprawdę bardzo dużo tracimy przez te procedury. Zniechęceni są inwestorzy, często pasjonaci, którzy tu czasem natrafiają na ścianę.

Mamy obecnie zinwentaryzowane kilkadziesiąt bardzo pięknych obiektów, często bardzo zniszczonych, po pożarach. Myślę ,że potrzeby odnowy takich budynków są ogromne, w przeciwnym wypadku stracimy swoje dziedzictwo. Często przy ratowaniu takich obiektów są bardzo skomplikowane procedury przez które trzeba przejść. Generalnie zdarza się ,że łatwiej jest znaleźć finansowanie dla takiego obiektu  niż przebrnąć przez te procedury. Bardzo współczuje moim pracownikom, którzy zajmują się tymi tematami, ponieważ jest to ciężka i żmudna praca.

Słyszałam, że często to konserwatorzy blokują projekty. Coś im się nie spodoba, coś nie spełnia trudnych wymogów i jest przystopowane.

Są tacy konserwatorzy. Może to nawet nie zawsze ich zła wola. Może nieraz nie potrafią brać odpowiedzialności. Często jest niestety tak z urzędnikami, że nie wiedzą jak to wszystko zinterpretować. Nasze przepisy są czasem tak sprzeczne, tak różne, jakby nie było zaufania do ludzi, inwestora. Fundujemy sobie kolejne problemy. Ja współczuję oczywiście konserwatorom, ale niektórzy są tacy, że nie powinni być w tym miejscu. Są również pewne układy w różnych środowiskach i w różnych grupach. My im nie wchodzimy w te układy. Próbują nas wciągnąć tłumacząc, że nam coś pomogą, ale to stwarza też bariery, a tak to my jesteśmy wolni.

Ja mogę śmiało powiedzieć wiele rzeczy, mam 70 lat i nie dałem się nikomu kupić, ani nie wchodziłem w żadne układy i to dzięki temu jestem odważny.

W ostatnim czasie zainwestował Pan w Elektrociepłownię Szombierki w Bytomiu – obiekt zabytkowy z 1920 roku, hutę szkła w Szklarskiej Porębie oraz w Pałac w Siemianowicach Śląskich. Jak Pan zamierza wykorzystać te inwestycje?

Będę musiał się zastanowić, tu decyzje były trochę inne. Szczególnie nośny przypadek to Elektrociepłownia Szombierki. Wiedziałem o niej od kilku ładnych lat, ale nie byliśmy na to gotowi na początku. Najpierw byłem tam co najmniej ze trzy razy, przy następnej wizycie po roku zobaczyłem jak ulega degradacji, jak jest wywożony bruk, czy jak tam elewacje odpadają, czy jak tam drzewa na elewację podrosły przez rok. Po doświadczeniach Cukrowni Żnin, która była dużym wyzwaniem, byłem już trochę odważniejszy.

W przypadku Elektrociepłowni mamy oczywiście pewien podstawowy kierunek tj. kultura i edukacja. Być może uda się tam uczelnie ulokować, taką bardzo kreatywną, jakieś rozmowy na ten temat trwają. W środku są  bardzo duże sale różnego rodzaju, czy to hale na jakieś duże koncerty, festiwale, spektakle teatralne, opery, targi i tak dalej. No i usługi towarzyszące to jest to co robimy, czyli hotele i gastronomia, do tego jakby naturalnie na pewno też miejsca do dawnego rzemiosła manufaktury to taka wartość dodana. Po zakupie dowiedziałem się że około 250 może więcej osób – profesorów, same autorytety napisały list do ministra Glińskiego o ratowanie budynku. Myślę, że będziemy mieć wielu ambasadorów którym zależy na tym projekcie. Bardzo się cieszę że możemy się podjąć takich wyzwań.

Siemianowice Śląskie to znowu inny projekt, bo to pałac Donnersmarków w pięknym otoczeniu zieleni, z dużym parkiem ulokowanym centralnie w aglomeracji śląskiej, a tam potrzeba tej zieleni. To przejęliśmy po innych, którzy nie do końca sobie radzili przez wiele lat. Myślę, że zrobimy tam około 300 pokoi. Znajdują się tam bardzo ciekawe wnętrza na przykład sale tam po jakichś stajniach, takie klimatyczne i wielofunkcyjne.

Szklarska Poręba to jeszcze jest na wczesnym etapie. Jest tam ciekawa dla nas huta szkła, ale jest konieczna zmiana planów zagospodarowania.

Jeszcze mamy sporo nie zamkniętych projektów, mamy kilka projektów gdzie jesteśmy dogadani i czekamy na umowy przedwstępne, żeby do nich wrócić. Dalej penetrujemy Polskę, czy nam cokolwiek podsyłają, ale my sami nie zdążymy uratować wszystkiego, co byśmy chcieli.

Który swój projekt uważa Pan za najciekawszy?

Pewnie najciekawsze wyzwanie to będzie Szombierki Bytom. Dla mnie to jest absolutnie wyjątkowy i to ciekawe wyzwanie do zmierzenia się. Bardzo lubię takie klimaty, tak jak w Gdańsku Dolne Miasto, gdzie inni wolą się nie pokazywać. To mnie inspiruje.

A z tych zrealizowanych to oczywiście Cukrownia Żnin ostatni nasz skończony projekt. Cukrownia Żnin miała być wyburzona. Polska Spółka Cukrowa nie mogła tego sprzedać, żaden inwestor nie wiedział co z tym zrobić. Była już wstępnie dzielona na działki i inwestorzy by to wyburzali, ale w ostatniej chwili weszliśmy ratując całe założenie. My ani jednego budynku niezależnie kiedy był naniesiony nie usunęliśmy. Większość była pod koniec XIX wieku, ale później się pojawiły kolejne. My jakby całą tą historię zatrzymaliśmy, czas zatrzymał niektóre elementy. Jednym z nich jest budynek, taki zostawiony, zdemolowany, ale ładnie podświetlony efektem świetlnym. Może dobrze, że tak dopilnowaliśmy, że mi tam gdzieś inżynierowie tego nie zburzyli, bo mieli już podchody, że wszystko jest niepotrzebne. 

Oprócz tego jeszcze Dwór Uphagena w Gdańsku. Jest to mniejszy projekt, ale też bardzo ciekawy – jego wnętrza i w ogóle jako całość.

Wyjątkowy jest mechanizm inwestycyjny – System Arche, pozwalający wygodnie i bezpiecznie inwestować w zakup pokoi hotelowych. Jak zostać inwestorem? Może Pan coś więcej powiedzieć na ten temat?

System Arche polega na wspólnym finansowaniu projektów hotelowych. Inwestorzy indywidualni kupują pokoje hotelowe, w Arche zostają pozostałe lokale typu restauracje, sale konferencyjne, lokale usługowe. Wszystkie przychody się sumują i po odjęciu kosztów zyski są dzielone dla właścicieli proporcjonalnie do posiadanej powierzchni.

Przed pandemią stopa zwrotu dochodziła do kilkunastu procent. W przypadku mniejszych zysków lub strat jak w czasie pandemii nasi inwestorzy mają zagwarantowaną minimalną stopę zwrotu 5%.

Mamy dużą grupę inwestorów, którym podoba się nasza filozofia ratowania zabytków. Nie zawsze najważniejszy jest zysk. W ten sposób budujemy naszą markę, uczymy się dobrej organizacji i zarządzania. Jeśli chodzi o budynki zabytkowe to ich wartość na pewno będzie rosła. Jako firma mamy bardzo ambitne plany. Chciałbym żeby za 10 lat było w grupie 100 hoteli. Inwestorzy są nam bardzo potrzebni ale korzystamy również z obligacji, kredytów. Obecnie czekamy na rejestracje alternatywnej spółki inwestycyjnej również dla mniejszych inwestorów. Mówię tutaj o spółkach dywidendowych ponieważ cały zysk przechodzi na dywidende . Polega to na tym ,że nie trzeba sobie kupować od razu całego pałacyku czy nawet pokoju. Można wejść w taki projekt z mniejszym finansowaniem  np. od 10 tysięcy. Mamy bardzo ambitne plany dlatego też serdecznie zapraszamy inwestorów do współpracy.

Pomoc drugiemu człowiekowi jest dla Pana bardzo ważna. w 2014 roku Fundacji Leny Grochowskiej. Jej celem jest wsparcie osób z niepełnosprawnością intelektualną i zaburzeniami rozwoju. Proszę opowiedzieć nam coś więcej o tym projekcie.

Pierwszy celem fundacji było sprowadzanie repartiantów z Kazachstanu. Udało nam się sprowadzić  28 rodzin, daliśmy im prace, mieszkanie. Projekt okazał się dużym sukcesem. Obecnie wiele rodzin już się wyprowadziło, usamodzielniło, kupiło sobie swoje mieszkania, urodziły im się dzieci. Jeśli chodzi o osoby niepełnosprawne to ja jakiś czas temu zatrudniłem dwie osoby do marketingu w fundacji. Nie miały one doświadczenia i całe szczęście ponieważ nie sugerowaliśmy doświadczeniami tylko praktyką i pewnymi wnioskami. Okazało się to świetnym pomysłem. Kolejne osoby czekają w kolejce do pracy w Siedlcach. Osoby pracujące tam niesamowicie się zmieniły, są niezwykle zaangażowane w prace. Nie poznają ich rodzice. W tej chwili mamy ponad 50 osób zatrudnionych. Są oni samodzielni, bardzo solidarni, pracowici. Nastąpiła w nich ogromna zmiana. Jak jestem w Siedlcach to zawsze rano podchodzę do nich aby pozytywnie nastroić się na cały dzień. Ich wyroby ceramiczne bardzo dobrze się sprzedają w naszych hotelach ale także w sklepie internetowym. Otwieramy kolejne oddziały. Organizujemy bale charytatywne na które również zapraszamy osoby niepełnosprawne. Ostatnio na taki bal zaprosiliśmy zarówno osoby niepełnosprawne jak i prezesów wielkich firm. Nie byłem pewny jak to wyjdzie ale bal okazał się dużym sukcesem. Myślę ,że jesteśmy sobie nawzajem potrzebni. . Jeśli chodzi o ostatnie działania to dajemy mieszkania dla uchodźców z Afganistanu, na razie tych co rząd sprowadził tutaj w sierpniu. Zapewniamy dla części tych rodzin szkolenia. Jest bardzo dużo projektów społecznych które powstają w ramach fundacji. Kilka lat temu wybudowaliśmy szkolę w Czadzie w samym środku Afryki. Chcemy zorganizować tam oddział fundacji, otworzyć też jakąś klinikę medyczna czy szpital.

Kolejny projekt zrodził się po opublikowaniu mojego listu otwartego w sprawie przyjęcia uchodźców. Pojawiły się po nim komentarze dlaczego nie robimy nic dla bezdomnych w Polsce. Postanowiliśmy, ze postaramy się jakoś tym bezdomnym pomóc. Jeszcze nie zdecydowaliśmy w którym mieście, natomiast trwają rozmowy w tej sprawie. Generalnie plan jest taki ,że podejmiemy się wyremontowania mieszkań i będą je mieli wyremontować sami bezdomni. Chcemy w ten sposób dać im szanse zaangażować się w projekt osobiście. Damy im materiały, znajdziemy sponsorów, i będą mogli te mieszkania wyremontować i przystosować pod siebie. To są niezwykle ciekawe projekty które bardzo mnie cieszą. Nie oczekujemy żadnych ulg ani dotacji od Państwa – taką mam zasadę

Czego możemy się spodziewać po Arche w najbliższym czasie?

Oczywiście cały czas mamy w planie rozwijać się, znajdywać swoją filozofie na rozwiązywanie problemów. Chcemy mieć wpływ na świadomość ludzi, na ich edukacje. Staramy się mocno stąpać po ziemi, rozwiązywać problemy, szczególnie te podstawowe. Paradoksem jest to ,że latamy w kosmos a mamy nadal na świecie do rozwiązania tyle przyziemnych problemów jak np. samotność, depresja, głód,wojny. Nasze hasło to ‘Arche łączy ludzi’ i tym chcemy się kierować. Społeczne projekty są dla nas bardzo ważne. Chcemy pomagać osobom niepełnosprawnym, chorym, starszym. Skupiamy się na lokalnych społecznościach. Cieszy mnie ,że do firmy przychodzą bardzo wartościowi ludzie i razem pracujemy na naszą markę. Myślę, że moim sukcesem jest to, że mam dobrą intuicje i potrafię dobrze dobierać ludzi. Dzięki temu odnosimy duże sukcesy. Oczywiście pandemia mocno wyhamowała naszą branże natomiast obecnie intensywnie pracujemy nad poprawą tej sytuacji. Mamy w planach bardzo wiele ciekawych projektów między innymi piękny projekt w Konstancinie. Są to tereny Papierni Królewskiej -ok 60ha, 30tyś m2 obiektów zabytkowych. Obecnie teren jest całkowicie zdegradowany, zniszczony. Mamy w planach znaleźć inwestorów i odnowić to miejsce. Staram się myśleć pozytywnie o przyszłości. Świat produkuje bardzo dużo tak naprawdę nie potrzebnych nam do życia gadżetów, zaśmiecamy się tym strasznie. Na szczęście młodzi ludzie wiedzą ,że wiele z tych rzeczy nie jest im potrzebnych do szczęścia. Wolą oni stawiać na relacje, rozwój co bardzo mnie cieszy.


Władysław Grochowski – Prezes i współwłaściciel firmy „Arche” S.A. prowadzącej działalność hotelarską i deweloperską. Absolwent szkoły filmowej , urodzony optymista kochający ludzi i świat. Tworzy polską sieć (kolekcję) hoteli, głównie w obiektach zabytkowych. Na każdy jest inny pomysł. Łączenie elementów starych z nowoczesnymi powoduje, że powstaje nowa wartość, nowe życie obiektu, a gość otrzymuje pozytywne emocje. Stara się aby to co robi miało sens, a praca sprawiała mu przyjemność. Podejmuje się trudnych projektów, co daje wiele siły , ale uczy również pokory. Mówi, że we wszystkim ma dużo szczęścia. W życiu, w firmie, w relacjach pomaga mu zaufanie. Pracownicy i klienci firmy obdarzają go zaufaniem, a on stara się nikogo nie zawieść. Uważa, że wszyscy ludzie są uczciwi, tak ich odbiera i oni tacy są. Przewodnim jego hasłem, które wprowadził również do firmy „Arche” jest: łączymy sprzeczności, ufamy wszystkim, zmieniamy siebie. Z żoną Leną założyli Fundację Leny Grochowskiej, która zapewnia mieszkania i pracę dla repatriantów z Kazachstanu. Fundacja organizuje również konkursy sztuki nieprofesjonalnej „Szukamy Nikifora”, plenery i wystawy malarstwa, kolonie dla dzieci z Ukrainy, oraz pracę dla osób niepełnosprawnych w pracowniach ceramicznej i krawieckiej. Laureat wielu nagród i wyróżnień indywidualnych oraz za działalność spółki Arche.

Last Updated on 2 marca, 2022 by Anastazja Lach

Udostępnij
KATEGORIA